poniedziałek, 4 października 2010

10.10.04 Bobbiolonia!

Neptun Pan z Bolonii
Home sweet home – jestesmy z powrotem w Turynie!!! 

A to plac ow piknikowy
Dzisiaj mielismy pierwszy dzien zajec. Wrazenia ogolnie rzecz biorac pozytywne. Profesorowie mili, sale nowoczesne (w sensie w kazdej rzutnik i ekran), zajecia ciekawe. Nie obylo sie bez wpadek: trafilismy przez przypadek na ekonometrie myslac, ze to metodologia badan spolecznych:) Mam tez wreszcie doktoranckie prawa wypozyczania ksiazek (20 na 3 miesiace), wiec bedziemy korzystac:) Panie Cerberki oczywiscie nie chcialy mi tego prawa przyznac (no bo przeciez nie jestem ICH doktorantka, a w regulaminie jest napisane...), ale uratowal mnie pan Dyrektor Biblioteki czyli mlody chlopak w szaliku, ktory wszedl do biblioteki tanecznym krokiem, podal mi reke mowiac  « poznalismy sie przez maila » i powiedzial sakramentalne « non c'è problema ».:)





Wlasnie wrocilam z wieczornych zajec z nikim innym jak tylko z Luigi Bobbio, z TYCH Bobbiow. Jego ojca, Norberto Bobbio, ojca wloskiej i europejskiej teorii demokracji, widzielismy ostatnio w Bolonii. Nie osobiscie, bo tenze juz nie zyje, ale prawie osobiscie, bo na znaczku pocztowym. Taki to kraj, ktory politologow na znaczkach umieszcza. Takze juz szykuje swoj wizerunek, sprawdzam przed lustrem ktory profil mam lepszy i szykuje sie. Kto wie?;)


Jak juz jestesmy przy Bolonii, to moze pare slow o niej, bo byl to pierwszy przystanek na naszej trasie wycieczkowej. Tak jak pisalismy wczesniej, jest to città dotta, rossa i grossa czyli uczone, czerwone i wielkie. Uczone, bo powstal tu na poczatku XI wieku pierwszy w Europie uniwersytet. Dzis pozostaly po nim drzwi (a raczej wrota) Archiginnasio i studencka atmosfera miasta. Mozna tu nawet zwiedzic muzeum studentow, usiasc w starych lawkach, popodziwiac zabytkowe katedry uniwersyteckie i … tu absolutny hit: wejsc do starej, duzej, biblioteki, ktorej polki od gory do dolu wypelnione sa starymi ksiegami. Super! Zrobilismy zdjecie, a kiedy Michal przygotowywal samowyzwalacz, Pan Bibliotekarz krazyl wokol niego wolnym krokiem i pilnowal, czy aby nie uzywa flesza:)
Wieze ( a pod nim Giovanni i jego
nieziemsko dobre lody!)

Byla piekna sloneczna pogoda, wiec zrobilismy sobie piknik na centralnym placu miasta: Piazza Maggiore. Nie bylismy sami, wokol pelno bylo siedzacych, a nawet lezacych mlodych ludzi, tak wiec jest to typowe dla tego placu. Raz jak tamtedy przechodzilismy, to widzielismy nawet, jak jedna dziewczyna wyciskala swojemu chlopakowi pryszcze. Ale to juz raczej aberracja.

Pani Profesor przy najstarszej 
w Europie katedrze :)
Symbolem Bolonii, podobnie jak Gdanska, jest Fonana di Nettuno (Fontanna Neptuna) z XVI w., zaprojektowana przez Tomassa Laurottiego i dwie wieze. Fontanne zdobia ciekawe figury z brazu dluta Giambologniego, uwage przyciagaja szczegolnie postaci kobiece o pelnych ksztaltach, podtrzymujace piersi, z ktorych tryska woda. Czesto mozna spotkac turystki pozujace w smialych pozach pod fontanna:)

Dwie pochylone wysokie wieze (Torri degli Asinelli e Garisenda) z XII wieku, ktore jako jedne z niewielu zachowaly sie w miescie. Dawniej bylo ich duzo wiecej (okolo 200), bo kazdy szanujacy sie bolonski rod chcial wybudowac wieze wyzsza niz pozostale mozne rodziny. Obie wieze sa slynne, bo Dante wymienia je w « Piekle ». Torre Assignelli, ktora lierzy 97 metrow, jest czwarta najwyzsza we Wloszech.

"aaaaaaaaaaaaaa!!!!!"
Jesli chodzi o zabytki, to najbardziej oczarowalo nas opactwo Swietego Stefana. Pod jednym dachem mieszkaja tam cztery sredniowieczne koscioly. Czuje sie tam ducha pierwszego chrzescijanstwa, taka atmosfere katakumb i prostej religijnosci.

Turysci podrozujacy po Wloszech sladami swietych musza koniecznie odwiedzic kosciol San Domenico, najwazniejsza dominikanska swiatynie we Wloszech, wybudowana w miejscu smierci sw. Dominika. Znajduje sie tu jego grob w zlotym sarkofagu zwanym Arca San Domenico. Jak sie dobrze zajrzy, to widac czaszke. Makabra!:)
Piazza Maggiore - najwazniejszy plac Bolonii
Chodzac po Bolonii, Michal caly czas powtarzal mi, ze jesli mi sie podoba, to Florencja spodoba mi sie 1000 razy bardziej. Trudno bylo to sobie wyobrazic, ale... O Florencji w kolejnej odslonie, najpierw pojedziemy do Rawenny. A presto!!!






Oto i Pan Bobbio! Co za spotkanie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz