piątek, 31 grudnia 2010

12.12.31 Sylwester po wlosku? Nie zapomnijcie o soczewicy!

Sylwester we Wloszech? Spodziewajcie sie przede wszystkim tradycyjnego, sylwestrowego jedzenia i toastu. Okazuje sie, ze nawet Ci Wlosi, ktorzy deklaruja, ze w Sylwestra nie robia nic, nie potrafia odmowic kulinarnym tradycjom i butelce szampana o polnocy. 

Wlosi wydadza na dzisiejsze kolacje ok. 2, 7 miliarda euro. Wiekszosc Wlochow wybiera sie na polnocny toast na place swoich miast. Do swietowania wystrzeli tej nocy 60 milionow butlek szampana. 

Trudno zapomniec o kupieniu potrzebnych produktow do tradycyjnego wloskiego sylwestrowego posilku. W sklepach mozna sie zaopatrzec w specjalnie przygotowane na te okazje kosze z wszystkim, co musi sie na stole znalezc. 

Obowiazkowym daniem (jest to zarazem danie glowne) sa lentichie czyli soczewica, ktora wedlug legendy przynosi szczescie i pomyslnosc na nastepny rok. Jak mawiaja Wlosi - lepiej nie kusic losu i na wszelki wypadek nie odstepowac od tej tradycji. Lentichie podaje sie z cotechino - rodzaj wloskiej kielbaski z surowego miesa wieprzowego, skory i sloniny, ktora je sie po ugotowaniu w wodzie. Zauwazylem, ze do koszykow dodaje sie zawsze czerwone wino sycylijskie Nero d'Avola oraz grzyby. Na pierwsze danie Wlosi jedza tradycyjnie makaron z sosem. Na deser (o polnocy) je sie wloskie klasyczne Panettone (najlepiej z Mediolanu, gdzie sie narodzilo) z musujacym winem spumante. To jak, swietujecie po polsku czy po wlosku? 

Pomyslnosci w nadchodzacym roku 2011!


środa, 29 grudnia 2010

10.12.29 Kocham kino? Moze, na pewno jednak nie polskie we Wloszech

Jako ze zbliza sie koniec roku, ndszedl czas podsumowan, wyciagania wnisoskow i podejmowania obietnic na rok nastepny. Z tej okazji postanowilismy pokazac Wam, jak widziani sa Polacy we Wloszech.

Otoz przecietnemu Wlochowi Polska kojarzy sie z krajem zdominowanym przez najezdzce. Wszyscy pamietaja bowiem z lekcji historii, ze na pytanie "Jak zaczela sie II Wojna Swiatowa" trzeba bylo odpowiedziec "inwazja Polski przez Hitlera".

Poza tym Polska kojarzy sie tez oczywiscie z Janem Pawlem II, ktory podobnie jak w Polsce tak i we Wloszech byl uwazanym za kogos bardzo bravo - dzielnego.

Na wizerunku Polski we Wloszech duze pietno odcisnal tez komunizm. W jego swietle Polska kojarzy sie ciagle Wlochom z "panstwem Polnocy" lub "panstwem Wschodu", gdzie jest zimno a ludzie nie maja poczucia humoru, narzekaja, sa niezadowoleni i sie nie usmiechaja. Jeden z mediolanskich kabaretow - Zelig wystawia nawet serie skeczy Cinema polacco - Polskie Kino, w ktorym "polskie" malzenstwo Petrectec i Kripstack rozmawia o wspolnym zyciu a nawet pokazuje jak w Polsce uprawia sie milosc. Nam kabaret kojarzy sie bardziej z wyobrazeniem Islandii lub dalekopolnocnej Szwecji niz Polski. Wizja uprawiania w Poslce milosci jestesmy przerazeni. Co Wy o tym myslicie?

W kazdym badz razie nie martwcie sie. Zaraz bedzie Nowy Rok - dostajemy na nowo biala karte, wszystko mozemy zmienic :) Do dziela!

Zobaczcie sami (skecz po wlosku, duzo jednak mozna zobaczyc po samej mimice, kolorystyce no i pokazaniu jak sie w Polsce uprawia milosc - w minucie 5'30" - to sobie przwincie, zeby sie nie zanudzic):




wtorek, 28 grudnia 2010

10.12.28 Najnowsze trendy prosto z Mediolanu

Zbliza sie sylwester, na pewno zastanawiacie sie w co sie ubrac! My bylismy ostatnio w Mediolanie, ktory jest przeciez stolica mody i w zwiazku z tym specjalnie dla Was slowko na temat najnowszych trendow w modzie!

Zgodnie z tym, co widzielismy, obowiazuje styl ekologiczny. Stroj najlepiej skonstruowac (bo uszyc to niedosc powiedziane) samemu z roznego rodzaju materialow: gumowych rekawiczek do prac domowych, plastikowych butelek i ich zakretek, aluminium... :) Przynajmniej wedlug mlodych projektantow mody z Mediolanu, ktorzy uczestniczyli w pokazie Moda e Riciclo czyli "Moda i recykling" :)

Celem pokazu bylo zwrocenie uwagi na koniecznosc sortowania smieci i ponownego wykorzystania opakowan po artykulach spozywczych. Mlodzi projektanci tworzyli swoje kreacje, ktore prezentowane byly przez modelki uczesane przez mlodych fryzjerow:) Ciekawa idea, przykuwala uwage przechodniow, ktorzy chetnie wstepowali do Urban Center w Mediolanie:)









poniedziałek, 27 grudnia 2010

10.12.27 Papiro - to dopiero jest egzamin!

Podczas naszej ostatniej podrozy do Mediolanu poznalismy Silvie - swieza pania magister z Verony. Okazuje sie, ze w Veronie (nie tylko - takze w regionach wokol Verony) jest tradycja tzw. Papiro. Chodzi glownie o to, ze nowy magister (zwany we Wloszech doktorem) wedlug lokalnej tradycji musial oznajmic calemu spoleczenstwu, ze doczekalo sie ono kolejnego inteligenta. Dawniej chodzilo o dokument pisany na specjalnym papierze z prawdziwego papirusu a nie zwyklym papierze, uzywanym w codziennej komunikacji.  


Dzisiejsza tradycja nie ma zbyt wiele wspolnego z dawnym zwyczajem. Chodzi o to, zeby absolwent przeszedl swego rodzaju chrzest. Jego znajomi wypytuja jego rodzine, przyjaciol z poszczegolnych lat nauki o ciekawostki (zwlaszcza te kompromitujace) z jego zycia, ktore pozniej spisuja w sposob zabawny na wielkim brystolu. Chodzi o opisanie jeg zycia od momentu narodzin lub nawet poczecia do dnia obrony podkreslajac wszystkie glupoty, jakie popelnil w zyciu. 

Kiedy student sie obroni, musi jeszcze zdac ostatni egzamin. Polega on na bezblednym przeczytaniu historii o jego zyciu w miejscu publicznym. Podkreslam slowo bezbledne, poniewaz kazda pomylke zapija sie winem. Student jest przebrany w sposob osmieszajacy za pomoca przedmiotow nawiazujacych do jego przyszlej pracy. Najgorzej maja przyszle pielegniarki: czytaja tekst w pampersach, sa podczas lektury oblewane keczupem, smarowane nutella i musztarda (wiadomo, dzieci robia kupki) a wino popijaja z cewnika... Zreszta, zobaczcie sami jak wyglada czytanie Papiro ;)





piątek, 24 grudnia 2010

10.12.24 Do szopy, hej Wlosi, do szopy, bo tam cud...

O przygotowywaniu szopek juz co nieco pisalismy, ale dzis, z racji 24 grudnia trzeba do nich wrocic. Dlaczego? Bo dzis szopka sie zmienia. We wszystkich domach i kosciolach ludzie wloza do zlobka figurke Jezuska, ktorej wczesniej tam nie bylo. Ciagle bedzie jednak brakowac Trzech Kroli, bo ci dotra dopiero 6 stycznia. Taka jest wlasnie wloska szopka. Ruchoma, przezywana, zmienna. 

Tradycje włoskich szopek zapoczątkował jako pierwszy sw. Franciszek, ktory już w 1223 roku zdecydował się skonstruować z pomocą ludności z Greccio pierwszy żłobek, bazując się na opisach z Biblii. Zwyczaj ten przyjął się we wszystkich krajach chrześcijańskich, a w Asyżu co roku, od 24 grudnia do 6 stycznia, przed słynną Bazyliką buduję się szopkę, która poprzez swoją prostotę i naturalność przypomina narodziny Chrystusa. 

Zwyczaj tworzenia szopek we Włoszech jest bardzo mocno zakorzeniony we włoskiej tradycji. Szopki konstruuje się w centrach włoskich miast, w kościołach, w dzielnicach, a w każdym włoskim domu musi stać przynajmniej jedna miniaturka żłóbka, najlepiej zrobionego własnoręcznie. Kiedy niedawno odwiedzilismy znajomych pod Mediolanem, pani Anna z duma pokazywala nam swoja szopke, ktora zajmowala caly kredens. Oprocz tego miala miedzynarodowe wersje swietej rodziny: hinduska, arabska i chinska. Najbardziej zachwycala sie arabskim Jezuskiem w turbanie. 

Na szopki Włosi co roku wydają tysiące euro, gdyż zbudowanie szopki, nawet tej domowej, jest dość kosztowne – średnia cena tradycyjnej domowej szopki, której figurki mają ok.5 cm wysokości wynosi ok.100 euro. Gdyby ktoś jednak chciał większą szopkę, to figury wysokości 30 centymetrów kosztują po około 40 euro. Ze względów ekonomicznych więc wiele rodzin buduje je z malutkich figurek lub z kartonu. Albo po prostu kupuje się je i kompletuje latami – co roku dokupując nowe figurki i detale: drzewka, mostki, dodatkowe budynki.

Włoską stolicą szopek jest Neapol, bo właśnie w centrum tego miasta prawie przez cały rok, jednak w grudniu w wyjątkowej atmosferze, prezentują swoje arcydzieła profesjonalni artyści i twórcy szopek. Przechadzając się wąską ulicą San Gregorio Armeno, zwaną ulicą szopek, można podziwiać małe i duże dzieła sztuki. Szopki przywołujące atmosferę z pisma świętego, zwane potocznie szopkami historycznymi "orientalnymi", a także te bardziej nowoczesne, czyli szopki "ludowe", nawiązujące do realiów współczesnych. Wszystkie szopki są ręcznie robione.

Z kolei Sycylia w okresie świątecznym przeobraża się w tzw. "żyjące szopki". Często całe miasta na południu Włoch przebierają się za postacie pasterzy, królów. Najstarsza i najsłynniejsza tego typu szopka na Sycylii, odbywa się w Custonaci, we wnętrzu groty Mangiapane.
 

Wszystkim czytajacym naszego bloga (ale tez tym, ktorzy tylko ogladaja zdjecia;) zyczymy spokojnych, wesolych swiat, cieplych jak sloneczna Italia:))) Do napisania 27 grudnia!








czwartek, 23 grudnia 2010

10.12.23 Piazza del Duomo - mekka blyskawicznego tlumu

Na Piazza del Duomo w Mediolanie czesto mozna zobaczyc Flesh Mob czyli, jak mozna przetlumaczyc z angielskiego, "blyskawiczny tlum" czy "blyskawiczna mobilizacje". Chodzi o slynne akcje gromadzace w danym miejscu publicznym obcych sobie ludzi, ktorzy schodza sie, by wykonac dane zadanie, a potem odchodza. 

Kolezanka opowiadala nam, ze widziala ludzi, ktorzy na dzwiek gwizdka zastygli w bezruchu, na kolejny dzwiek zaczeli isc do tylu, a na trzeci rzucili sie na ziemie. W podobnych akcjach uczestniczą nieznani sobie ludzie znający jedynie jej termin i planowane działanie. Zazwyczaj akcje takie organizowane są za pośrednictwem Internetu lub SMSow. 

My widzielismy pod arkadami obok Piazza del Duomo tlum ludzi, ktory wsrod przedswiatecznego zgielku i morza ludzi robiacego zakupy w butikach usiadl na ziemi. Kazdy mial w reku ksiazke i czytal sobie w najlepsze. Fajna idea, nawet sie zastanawialam, czy sie nie przylaczyc:) Taki symbol swiat, ktore sa wytchnieniem od codziennego pedu. Ale moze to tylko moja interpretacja...:)



środa, 22 grudnia 2010

10.12.22 Trutututu, do ataku, naprzod!


Jakby ktos nie kojarzyl, to tytul tego postu jest cytatem ze Scrappi Doo, siostrzenca Scooby Doo:) Bardzo lubilam ten jego okrzyk:)

A skojarzylo mi sie to z Bersalierami, ktorych oddzial spotkalismy na ulicach Mediolanu. To formacja wloskiej lekkiej piechoty zmechanizowanej, ktorej poczatki siegaja 1836 roku. Mieli walczyc w szczegolnie trudnych warunkach, np. w gorach, eksplorowac trudne tereny i alarmowac o niebezpiecznstwie.Tworca tej dywizji byl Alessandro La Marmora, a pierwowzorem strzelcy z Piemontu. A jakze! Tak jak wszystkie drogi prowadza do Rzymu, tak wszystko narodzilo sie w Piemoncie:) Nie bez kozery pierwsza prezentacja publiczna nowej jednostki miała miejsce 1 lipca 1836 podczas defilady w... Turynie:) zadziwiając widzów tempem marszu (130 kroków na minutę!). Bersalierzy brali udział w wojnie krymskiej oraz w obu wojnach światowych.



Po czym poznac Bersalierow? Maja czarne kapelusze z pioropuszem, ktore zakladaja na bok glowy. Piuropusz wykonany jest z pior gluszca. Kapelusz ma chronic prawe oko przed sloncem oraz pelnil funkcje kamuflazu. Poza tym ich znakiem rozpoznawczym jest tzw. fanfara czyli zywa melodia grana na instrumentach detych, ktora miala zagrzewac do walki i zawsze towarzyszyla Bersalierom. To wlasnie takie fanfary wykonywali na ulicach Mediolanu ku uciesze gawiedzi. Coz, trzeba lubic...:)



wtorek, 21 grudnia 2010

10.12.21 A imie jego... Novecento

6 grudnia po trzech latach prac zostalo otwarte w Mediolanie nowe muzeum - Museo del Novecento, w skrocie 900. Podczas naszej wycieczki do Mediolanu zwiedzilismy je i goraco polecamy! Znajduje sie tuz obok Duomo, wiec nie sposob tam nie trafic. Gdy stoicie na wprost fasady katedry, macie je po waszej prawej stronie.

Muzeum pokazuje sztuke wloska od poczatku XX wieku, stad nazwa 900 od lat 1900-1999. Dziela prezentowane sa w porzadku chronologicznym, co pozwala latwiej zrozumiec czym byl XX wiek dla wloskiej sztuki. To najwieksza na swiecie kolekcja obrazow Boccianiego i najwieksza w Europie dziel futurystow. Oprocz futurystycznych obrazow, mozna tez obejrzec ksiazki zwiazane z futuryzmem, manifesty tworcow tego nurtu itd. W sumie jest wystawionych okolo 400 dziel na kilku pietrach. Przygotujcie sie na sporo chodzenia!

Oprocz sztuki wloskiej, znajdziemy tu tez obrazy kilku tworcow zagranicznych z tego samego okresu jak np. Picassa. Muzeum nie jest zreszta tylko ciagiem obrazow. Mozna tu tez obejrzec rzezby oraz nowoczesne instalacje swietlne.

Samo wnetrze muzeum zaprojektowane przez architekta Italo Rote jest warte zobaczenia. Ogolnie polecamy bardzo goraco, muzeum absolutnie trzeba zwiedzic! A, bylabym zapomniala! To wszystko za darmo;P















poniedziałek, 20 grudnia 2010

10.12.20 Ape. Tym razem nie samochod a aperitivo:)

Jak juz obejrzelismy wszystkie instalacje swietlne festiwalu w Mediolanie, poszlismy na aperitivo aby sie rozgrzac i posilic . I to byla pyszna nagroda za pokonane kilometry i przenikliwe zimno, ktore nawet w "goracych" Wloszech daje nam ostatnio sie we znaki...

Na ape najlepiej wybrac sie w okolice Porta Ticinese. Jet to quartiere branché Mediolanu. Polecamy szczegolnie kafejki nad Darsena, przy Viale Gorizia.

Samo aperitivo to bardzo przyjemna tradycja pojscia ze znajomymi do baru, aby uraczyc sie bezalkoholowym lub lekko alkoholowym napojem i przegryzc co nieco. Zwykle aperitivo zaczyna sie kolo godziny 18tej, wiec powinno byc wstepem do kolacji i stymulowac apetyt. Jednak w niektorych miastach (jak np. w Mediolanie) ilosc i jakosc serwowanego jedzenia jest tak duza, ze mowy nie ma o zadnej kolacji! 

Aperitivo to bardzo fajna i oszczedna formula. Placi sie tylko za drink. Kosztuje od 5 euro (jesli bar proponuje typowe snacki w postaci orzeszkow, oliwek, chipsow czy tartinek) do 8 euro (jesli przygotowano rzeczywiscie prawdziwy bufet). I mozna jesc i siedziec nawet do 21szej. Potem bufet jest sprzatany i aperitivo sie konczy. Najbardziej popularne drinki na aperitivo to Negroni, Pirlo, Spritz, Campari, Rossini, San Pellegrino.

Oczywiscie wiele miast wloskich probuje przywlaszczyc sobie slawe tego, ktore jako pierwsze zaczelo organizowac aperitivo. Turynczycy twierdza, ze powstalo w Turynie, na co nasz kolega z Mediolanu zareagowal wzburzeniem, no bo przeciez APE (tak sie w Mediolanie mowi na aperitivo) jest wynalazkiem Mediolanskim! Pewne jest, ze ta idea narodzila sie w Turynie juz okolo 200 lat temu dzieki Antonio Benedetto Carpano, ktory w 1786 wymyslil Wermut. Czy ktos wpadl na ten sam pomysl w tym samym okresie w Mediolanie, tego nie wiem...

Jedno wiem, na razie mediolanskie aperitivo bije turynskie, na ktorych bylismy, na glowe. Bufet jest o wiele bogatszy, mozna zjesc tez wiele cieplych potraw takich jak pizza, kurczak w sosie, pieczone ziemniaczki... Ech, aperitivo to wspanialy wynalazek i ktokolwiek by go nie wymyslil, jedno jest pewne: tradycje trzeba podtrzymywac!!!



niedziela, 19 grudnia 2010

10.12.19 Mediolan zaplonal na nasz przyjazd

Spedzilismy wspanialy dzien w Mediolanie! Dzieki naszym znajomym Silvii i Luce zaczynam powoli przekonywac sie do tego miasta, ktore nie jest, delikatnie mowiac, moim ulubionym. Jednym z wazniejszych punktow zwiedzania byl Internazionale Festival della Luce (Miedzynarodowy Festiwal Swiatla) zwany tez Luci degli Artisti (Swiatla artystow).

Festiwal odbywa sie w Mediolanie po raz drugi i zgromadzil 60 instalacji swietlnych mlodych tworcow i znanych designerow, ktorzy walcza o nagrody. Ich dziela mozna podziwiac w roznych miejscach, ale przede wszystkim w centrum. Sa na hustawkach, na kopule Galerii Emmanuele, nad ulicami, a nawet na rzece!

Organizatorzy festiwalu deklaruja na stronie internetowej, ze chca dostarczyc ludziom nowych doznan kulturalnych. Otwarcie przyznaja sie do inspiracji naszym ukochanym lyonskim Swietem Swiatla, ktore co roku przyciaga do Lyonu tlumy w okolicach 8 grudnia i jest najwazniejszym wydarzeniem kazdego roku. 

W zwiazku ze zblizajacymi sie swietami calosc tworzy magiczny nastroj, ktoremu trudno sie nie poddac. Jesli jednak sa tacy, ktorzy w calej inicjatywie widza przede wszystkim marnowanie energii elektrycznej, to i oni znajda cos dla siebie. Jedna z instalacji ustawiona niedalego Castello Sforzesco zapala sie tylko wtedy, gdy ludzie wytworza dosc energii pedalujac na przyczepionych do instalacji rowerach. Nie jest to proste, zobaczcie sami!


Tak wiec magia swiatla czy marnowanie energii? Przekonajcie sie sami, festiwal trwa do 10 stycznia!!! 

Kopula Galerii Vittorio Emmanuele II


Via Dante



Castello Sforzesco


Swietlne kaczence na Darsenie


sobota, 18 grudnia 2010

10.12.18 Wloskie Swieta? Z Panettone!

Swiateczne tradycje wloskie zaczynamy od przepisu na swiateczne ciasto Panettone. Otoz mozna miec wrazenie, ze Boze Narodzenie z polskiego punktu widzenia pomylilo sie Wlochom z Wielkanoca, w zimowe swieta zajadaja sie oni bowiem drozdzowa babka z kandyzowanymi owocami :) 

Babka jest jednak pyyycha - mozna ja tu kupic w kazdym barze, spozywczaku czy markecie, jest jej bardzo duzo rodzajow. Uwaga - zwlaszcza dla tych, ktorym baba nie podchodzi, bo za sucha: prawidziwie po wlosku panettone je sie popijajac pusujacym winem spumante (à la szampan!)

Oto jeden z przepisow znaleziony w internecie, w ktorym autor zarzeka sie, ze Panettone wychodzi i ze smakuje jak panettone, bo pzepis pochodzi z ksiazki z przepisami wloskimi z 1972 r. :) 

Potrzebujecie



2 opakowan suszonych drozdzy, 1/2 szkl. cieplej wody, 1 szkl. mleka, 1/2 kostki stopionego i wystudzonego masla, 1/2 szkl. cukru, lyzeczke soli, 2 jaja, lyzke skorki od cytryny, 4 szkl. maki, 1 szkl rodzynek i skorke pomaranczowa. 



Drozdze trzeba rozpuscic w cieplej wodzie, po czym dodac cieple mleko, maslo, 

cukier, sol, jajka, skorke i 3 szkl. maki. Z tych skladnikow wyrabia sie ciasto (mozna mikserem! :), ktore przykrywamy i odstawiamy na godzinke. 


Rodzynki i skorke mieszacie z pozostala szklanka maki, wsypujecie do ciasta i wyrabiacie. Przekladacie do formy (baba bez tulei), odstawiacie na godzine do wyrosniecia pieczecie w 170-180 st. ok 45 minut. 

Prawdziwe panetton jest sprzedawane owinete w pergaminie. Do pieczenia mozecie wiec uzyc zwyklej tortownicy (27 cm.), ktora mozecie przedluzyc zlozonym podwojnie papierem pergaminowym. Jko ze ciasto jest wysokie, uwazajcie zeby sie za szybko nie przypieklo z gory - trzeba je postawic dosc nisko w piekarniku. Powodzenia!



piątek, 17 grudnia 2010

10.12.17 Turynskie Swiatlo... bez dzwieku ;)

Dzisiaj kontynuujemy nasza nowo tradycje fotoblogowa i pokazemy Wam swiatecznie nocny i rozswietlony Turyn. W calym miescie jest bardzo duzo swiatecznych dekoracji a my myslimy, ze podobnie jak te dekoracje artystyczne, o ktorych pisalismy wczesniej, takze i te musza pamietac czasy olimpijsie :)

Jutro bedzie o wloskim specjale na Swieta. Chcielibyscie moze dowiedziec sie czegos o tutejszych tradycjach zwiazanych ze Swietami, interesuja Was jakies swieteczne przepisy (slodkie lub na swiateczne potrawy)? Jesli tak, napiszcie, co interesuje Was najbardziej a my to dla Was sprawdzimy :)Spieszcie sie tylko, bo we wtorek jedziemy do.... POLSKI! :)A jutro Milano! hip hip hurra!








czwartek, 16 grudnia 2010

10.12.16 Uliczne i parkingowe rozmowki polsko-wloskie

Wlosi popisali sie na przyjazd naszych przyjaciol i ich weekendowy pobyt w Turynie naznaczony byl licznymi smiesznymi sytuacjami. Opowiemy Wam dwie historie, ktore nie mialy sobie rownych.

Wracajac z wycieczki w Alpy, jak zwykle dzieki mnie, skrecilismy nie tam, gdzie trzeba i nagle znalezlismy sie w zupelnie nieznanej nam czesci Turynu. A ze po rakietkowym wysilku kiszki marsza graly, a obiecana w nagrode pizza juz przywodzila swym zapachem, postanowilismy jak najpredzej zapytac o droge do centrum. Okazja nadazyla sie na najblizszych swiatlach. Uchyliwszy szybe mojego okna zapytalam stojacego obok nas Wlocha jak jechac do centrum, a konkretnie na corso Regina Margherita. Na co kierowca rozpoczal swoj wywod zasypujac bardzo konkretnymi wskazowkami. Niestety zapamietalam niewiele, a Michal w ogole nic, a to wszystko ze stresu. Bo kierowca kontynuowal swoj wywod nie baczac na to, ze zapalilo sie zielone, wszyscy na nas trabia, a Michal probuje juz dyskretnie ruszac...

Tak wiec dalej nie wiedzielismy jak jechac. I pan kierowca to chyba wyczul, bo na kolejnych swiatlach zatrzymal sie przed nami, wysiadl z samochodu niespiesznym krokiem poszedl do mojej szyby, powiedzial dobry wieczor i wyjasnil wszystko raz jeszcze. Madonna!!! (ulubiony okrzyk zdziwienia naszej sasiadki). To, ze w Turynie dlugo pali sie czerwone wiedzielismy. Ale ze kierowcy urozmaicaja sobie czekanie gawedzeniem z pasazerami innego samochodu...:)

Niniejszym dziekujemy panu kierowcy, za to, ze trafilismy do wyczekiwanej pizzerii. Ale to nie byl koniec przygod. W Turynie jest oczywiscie problem z miejscami parkingowymi, wiec zaparkowalismy kawalek od pizzerii. Po dotarciu do niej zobaczylismy jednak, ze jest pod nia wolne miejsce na parkingu i silna grupa pod wezwanie zarezerwowala je, a Michal pobiegl po auto. W tym samym momencie podjechal fiat panda z 4 mezczyznami w srodku. Na nasze "riservato" mlody kierowca tylko sie usmiechnal, burknal cos pod nosem i zaparkowal w miejscu niedozwolonym.  No bo co to niby za rezerwacja, skoro samochodu jeszcze ciaagle nie ma... Patrzymy, a on... wchodzi do pizzerii, do ktorej i my mielismy isc. Co wiecej, pizzeria byla wtedy jeszcze dla klientow nieczynna... Wniosek: pracuje tam i na pewno napluja nam do pizzy. A pizzeria byla neapolitanska...


I co? Nie dosc, ze nie napluli (chyba) to jeszcze mlody chlopak slyszac, ze my do tej pizzerii wpuscil nas do srodka przed otwarciem (zebysmy nie marzli), stal przy naszym stoliku i gadal z nami chyba z 10 minut (okazalo sie, ze tez student). Bardzo o nas dbal, pytal, czy niczego nam nie potrzeba. Na to Michal, wiedzac, ze to we Wloszech czesto spotykane, powiedzial, ze jest nam dobrze, ale jesli restauracja zaproponuje nam darmowe drinki, to nie odmowimy:) I dostalismy je, pod pretekstem dlugiego oczekiwania na pizze, a tak naprawde od naszego nowego kolegi:) no bo przeciez nie bylismy niemili "rezerwujac" miejsce parkingowe. My bylismy tylko "fighi" czyli sprytni. A spryt sie ceni:))))Okazalo sie, ze chlopak nie byl nawez zdziwiony nasza "rezerwacja" parkingu. Ponoc wszyscy tak robia:)