Podczas naszej ostatniej podrozy do Mediolanu poznalismy Silvie - swieza pania magister z Verony. Okazuje sie, ze w Veronie (nie tylko - takze w regionach wokol Verony) jest tradycja tzw. Papiro. Chodzi glownie o to, ze nowy magister (zwany we Wloszech doktorem) wedlug lokalnej tradycji musial oznajmic calemu spoleczenstwu, ze doczekalo sie ono kolejnego inteligenta. Dawniej chodzilo o dokument pisany na specjalnym papierze z prawdziwego papirusu a nie zwyklym papierze, uzywanym w codziennej komunikacji.
Dzisiejsza tradycja nie ma zbyt wiele wspolnego z dawnym zwyczajem. Chodzi o to, zeby absolwent przeszedl swego rodzaju chrzest. Jego znajomi wypytuja jego rodzine, przyjaciol z poszczegolnych lat nauki o ciekawostki (zwlaszcza te kompromitujace) z jego zycia, ktore pozniej spisuja w sposob zabawny na wielkim brystolu. Chodzi o opisanie jeg zycia od momentu narodzin lub nawet poczecia do dnia obrony podkreslajac wszystkie glupoty, jakie popelnil w zyciu.
Kiedy student sie obroni, musi jeszcze zdac ostatni egzamin. Polega on na bezblednym przeczytaniu historii o jego zyciu w miejscu publicznym. Podkreslam slowo bezbledne, poniewaz kazda pomylke zapija sie winem. Student jest przebrany w sposob osmieszajacy za pomoca przedmiotow nawiazujacych do jego przyszlej pracy. Najgorzej maja przyszle pielegniarki: czytaja tekst w pampersach, sa podczas lektury oblewane keczupem, smarowane nutella i musztarda (wiadomo, dzieci robia kupki) a wino popijaja z cewnika... Zreszta, zobaczcie sami jak wyglada czytanie Papiro ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz