sobota, 5 lutego 2011

11.02.05 Wloski to nie tylko jezyk...To takze sztuka gestykulacji:)

Wlocha poznasz po gestykulacji. I choc ci z polnocy gestykuluja zdecydowanie mniej niz ci z poludnia, to i tak mieszkajac w Turynie szybko nauczylismy sie odczytywac mowe ciala. Dzis juz sami swiadomie wysylamy pewne sygnaly:) Wlosi uzywaja jezyka ciala i gestow by akcentowac slowa i nadac im odpowiednie znaczenie, ktorego czasem nie mozna wyrazic wylacznie ustnie. 

Postanowilismy zaprezentowac Wam kilka najbardziej popularnych gestow, ktore mozecie zaobserwowac, podrozujac po Wloszech. Pamietajcie jednak, ze tak jak dialekty, tak i gesty moga miec rozne znaczenie w roznych regionach. Moze wiec na poczatku warto popatrzec, co "mowia" tubylcy, zanim samemu sie zacznie pokazywac...:) Zobaczcie sami!











Pamietajcie, ze do niedzieli trwa nasz KONKURS! Pora sie poznac! Chcielibysmy, zebyscie sie wszyscy przedstawili i ujawnili :) Najlepiej uczynic to w komentarzach. Wiecie jak sie je zamieszcza?

Klikacie w "komentarz" pod postem, piszecie Wasz komentarz a potem na "Wybierz profil". Do zostawienia komentarza mozecie uzyc Waszego konta na gmailu a jesli go nie macie, kliknijcie po prostu na Anonim (wtedy podpisujcie sie prosze na koncu komentarza). Potem juz tylko klikacie na "Zamiesc komentarz"! :) Prawda, ze proste? Zachecamy Was do dyskusji!!

Kazdy kto do niedzieli zostawi swoj komentarz lub "zaobserwuje bloga" (to sie robi po prawej, tylko za pomoca konta Google) wezmie udzial w losowaniu nagrody niespodzianki! A warto, bo slyszelismy, ze do Polski (na przyklad ;) wrocila znow zima, fajnie by sie ogrzac popijajac.... a co to juz powie nam w komentarzu Zwyciezca!



11 komentarzy:

  1. Gratuluje pierwszego miejsca !!!


    Bardzo ciekawy blog i z pewnascia wybiore sie do Wloch, dzieki Waszemu blogowaniu.:)

    Pozdrawiam serdecznie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nnno dobra... teraz do nauki włoskich słówek włączę jeszcze jako dodatkowy element naukę włoskich gestów.
    Kinga z Krakówa

    OdpowiedzUsuń
  3. @Monika: Fajnie! TO my chyba tu zostaniemy i zalozymy biuro podroznicze, skoro tak sie podoba nasz blog :) Moze biuro wyjdzie nam rownie dobrze?

    @Kinga: uczysz sie wloskiego? na jakim jestes poziomie? gestow sie musisz poduczyc, my mamy calkiem fajnie, bo oboje mowimy po wlosku i czasami zartujemy miedzy soba i nasladujemy Wlochow, zwlaszacza gestykulacje. naszym ulubionym jest ten, kiedy nie wiesz co powiedziec, bo cos jest zakakujace: zbierasz wszystkie place razem, wyciagasz reke przed siebie i machasz nia w gore i w dol mowiac przy tym takie (eeeeeeeeee - troche jak koza ;) ubaw mamy przedni ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, jezyk gestow we Wloszech jest bardzo bogaty i jest to pierwszy jezyk, ktorego ucza sie dzieci. Moj synek jak mial roczek zaczal sie z nami porozumiewac wlasnie gestemi a potem jak poszedl do zlobka, to nauczyl sie ich jeszcze wiecej i wlasnie ten jezyk ma opanowany do perfekcji, nie musi mowic a wszyscy go rozumieja :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uczę się włoskiego :)). Od trochę ponad dwóch lat. Swój poziom trudno mi właściwie ocenić, bo ja unikam wszelkich egzaminów (kiedyś myślałam, że egzamin na prawo jazdy będzie ostatnim, ale potem okazało się, że muszę zrobić studia podyplomowe no i.... ). Z moim włoskim jest tak, że potrafię się dogadać (bo dwa razy w tygodniu gadam z moim nauczycielem do upadłego), ale niekiedy w nauce napotykam na przeszkody, które przez długi czas wydają mi się barierą nie do pokonania. Teraz walczę z congiuntivo (w końcu oswoję gadzinę, tylko mnie to zabiera dużo czasu. Myślę, że to jest jakoś związane z moim wiekiem :)))). No i ja pasję do Włoch i włoskiego dzielę z inną jeszcze pasją: flamenco.
    Ćwiczę gest "nie wiem co powiedzieć", baaaardzo przydatny, bardzo!
    Kinga z Krakowa

    OdpowiedzUsuń
  6. @Laura - to moze zrov filmik synkowi? Super musi wygladac taki maly gestykulujacy brzdac, bawia nas juz bardzo dorosli, co dopiero dzieci!

    @Kinga - allora ti preghiamo di lasciare i commenti in italiano, hehe ;) Z egaminami masz podobnie do mnie ;) Wloski o tyle jest przyjemny, ze wystarczy prakycznie dobrze wymowic buongiorno, zeby Wlosi zachwycali sie nad Twoja znajomosci jezyka i pytali ile lat tu mieszkasz. Ech, nie to co Francuzi.... Tam juz nie jest tak kolorowo ;) Congiuntivo to powod do dumy - jesli go uzywasz WLosi nie moga wyjsc z podziwu ;) Takze jakby co mozna tez bez ;) Flamenco, ah flamenco... Tak sie sklada, ze wniedlugo mozemy sie zjawic w Krakowie - chyba przyjedziemy popatrzec :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Quando arrivate? Io ho il concerto (ballo un po', ma non da sola, assolutamente! :)) ) alla fine di febbraio.
    Kinga di Cracovia

    OdpowiedzUsuń
  8. Kingo, congiuntivo jest piekny! Warto sie go nauczyc. I prawda jest, ze jesli obcokrajowiec uzywa gongiuntivo, to Wlosi sa zachwyceni i uwazaja, ze lepiej zna wloski niz prawdziwy Wloch ;) Prawda jest tez, ze wielu Wlochow nie potrafi poprawnie uzywac congiiuntivo i zastepuje innymi trybami co nie jest poprawne.

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety nie dane mi było dostrzec różnic w gestach w zależności od regionu Włoch, ale pewnie dlatego, że za krótko tam bywałem i języka prawie nie znam. Nie zmienia to faktu, że zawsze lubiłem to machanie łapami i miałem polewkę oglądając ten filmik. Dodatkowo zauważyłem, iż był kręcony w Toskanii, w Cortonie, którą miałem okazję odwiedzić. ;)

    Pozdrawiam i z pewnością będę tu do Was na bloga jeszcze zaglądał bo lubię włoskie klimaty a Turyn bardzo mi się spodobał.
    Marek z Łodzi

    OdpowiedzUsuń
  10. Witamy w gronie Obserwatorow! Najbardziej ciesze sie z Twojego przybycia ja (michal), teraz jest nas przynajmniej dwoch (inni sie nie ujawniaja...;) Cenna uwagaco do filmiku! My tez bylismy w Cortonie a tego nie zauwazylismy ;)W Turynie byles czy spodobal Ci sie tu?

    OdpowiedzUsuń
  11. Turyn odwiedziłem z moją Beatą w ubiegłym roku na przełomie czerwca i lipca. Byliśmy przez dwa tygodnie u jej siostry, która od jakiegoś czasu tam mieszka. W tym roku też się wybieramy. Na Waszego bloga trafiłem wczoraj zupełnym przypadkiem. W restauracji podano nam na przystawkę focaccię, która miała niewiele wspólnego z tym, co jedliśmy w Turynie i Genui. Z doświadczenia wiem, że we Włoszech pod tą samą nazwą, w promieniu 100km, można znaleźć potrawy sporo różniące się od siebie. Oczywiście dla miejscowych każda z nich jest niepowtarzalna i jako jedyna jest godna noszenia tej nazwy a najlepszą robi mama. ;) Zacząłem w sieci szukać informacji gdzie robią taką focaccię, jaką dostaliśmy i wygooglowało mnie na Waszego bloga. Odpuściłem focaccię i zacząłem czytanie. Trochę tego jest i jeszcze pewnie przybędzie więc będę tu zaglądał.

    OdpowiedzUsuń