Jezdzic samochodem po Wloszech nie jest latwo... I nie chodzi nawet o wloski styl jazdy, bo i do brawury sie mozna przyzwyczaic, i do tego, ze jadacy przed nami samochod skreca w lewo przy nakazie jazdy prosto, i ze kierunkowskazy jakos dziwnym trafem sie wiekszosci kierowcow popsuly i nijak nie moga ich wlaczac... Najwiekszym problemem nie sa kierowcy, ale informacyjne znaki drogowe, dzieki ktorym zamiast gdzies trafic zwykle po prostu sie gubimy.
Przyklad: chcielismy kiedys przed wjazdem do Bolonii zajechac do sklepu. Patrzymy, a tu znak, ze za 5 km jest Carrefour. Pojechalismy, dojezdzamy do ronda, a tam... znaki wskazujace droge do Carrefoura na kazdym zjezdzie z ronda. Hmm... Nawet dla przyszlych pilotow wycieczek byl to niezly orzech do zgryzienia. Wybralismy jeden zjazd na chybil trafil i po 20 minutach krazenia po dziwnej okolicy odpuscilismy sobie zakupy...
Zagadka: swieci sie jednoczesnie czerwone i 2 zielone strzalki: prosto i w lewo. Jest tez zakaz skretu w prawo. O co chodzi????? |
Kto trafi do sklepu dostanie znizke 50% :) |
Poza tym Wlosi nie lubia samotnych znakow i zawsze stawiaja ich w jednym miejscu cale mnostwo tak, ze nie tylko kierowca, ale takze pasazer nie ma czasu ich ogarnac, a co dopiero przeczytac. Nabzdziunione jest na kilku slupach podczas gdy trzeba podjac szybka decyzje o zjezdzie z ronda tak, ze najlepiej nie zadawac sobie w ogole trudu, zeby je czytac, tylko szukac wystajacego zza drzew loga sklepu i ierowac sie "mniej wiecej" na niego :) Ale dzieki temu blogowi znalezlismy sposob! Robilam podczas ostatniej trasy zdjecia znakom, zeby je Wam pokazac i nagle... eureka! Wystarczy wozic ze soba aparat, robic znakom zdjecia, a potem czytac informacje... ze zdjecia! Tylko dzieki temu trafilismy do celu...
Wniosek jest jeden: albo Wlosi sa bystrzy i spostrzegawczy ponad przecietna albo... rozmieszczenie znakow we Wloszech lobbuja producenci GPSow!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz