Dawno, dawno temu, na wlasny slub zamiast kwiatow zazyczylismy sobie ksiazki. Duuzo ksiazek:) I wsrod nich byla ONA - ksiazka kucharska poswiecona kuchni wloskiej (dziekujemy Ani i Patrykowi!!!). Bardzo nam pysznie sluzyla (i sluzyc bedzie, ale chwilowo zostala w Paryzu, bo postanowilismy nie wozic drzewa do lasu, a teraz troche zalujemy).
Moj ulubiony przepis z tej ksiazki to tagliatelle z dwoma sosami. Prostota polaczona z wysmienitym smakiem, czyli najbardziej wloska potrawa z mozliwych. Tak sadzilam, poki nie zaprosilam Wlochow na degustacje...
A bylo to tak. Zaprosilismy Wlochow na kolacje przedswiateczna i chcielismy sie popisac, jak my to dobrze znamy ich kulture, a konkretnie kulinarna jej czesc. No i przyrzadzilam te nieszczesne tagliatelle... Wyszly przepyszne, oswojeni Wlosi zjedli ze smakiem, ale... w zyciu czegos podobnego nie jedli. Ba, nie widzieli! No bo po pierwsze, jak mozna podac makaron z dwoma sosami? Zeby jeszcze byly jednorodne, to moze, ale tu jeden czerwony (pomidorowy), a drugi bialy (kawalki kurczaka w smietanie z platkami migdalowymi)! Mamma mia! No a po drugie zeby kurczak z makaronem???? Maaaadonnnnaaaaa!
Zeby tego bylo malo podalismy do makaronu chleb (nie ruszyli), a do pary z widelcem lyzke, coby sobie te tagliatelle tak PO WLOSKU zawijali... Jak sie domyslacie czyste lyzki zamiast w zlewie wyladowaly z powrotem w szafce, bo dowiedzielismy sie, ze widelcem z lyzka to jada plebs, ludzie kulturalni (prawdziwi Wlosi?) radza sobie bez!
Dobrze, ze pizze jedlismy razem u nich, to przynajmniej zobaczylismy, ze rzeczywiscie nie podali jej z ketchupem (dla Wlocha polanie pizzy ketchupem to swietokradztwo), bo inaczej runelyby wszystkie nasze wyobrazenia o Wlochach i kuchni wloskiej. A tak, tylko rysa na szkle:)
Takze gotujcie po wlosku, nawet jesli wyjdzie po polsku. Zawsze jest pyszne, a znajomi Wlosi chetnie skosztuja egzotycznych potraw!:P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz