Prawda jest taka, ze tak jak wiekszosc ludzi nie lubimy poniedzialkow... W zwiazku z tym postanowilismy zaczac ten tydzien pozytywnie tzn. od malego konkursu! Publikujemy dzis kilka zdjec, a Waszym zadaniem jest odgadnac co to jest i gdzie to jest:) Kto pierwszy ten lepszy!
Oto zdjecia:
Czas macie do srody, kiedy uchylimy rabka tajemnicy, o ile nie zrobi tego ktos przed nami. Czas start! (Agata ze wzgledow oczywistych jestes proszona o nie uczestnictwo:)
Ivrea. Sądząc po tym, że piszecie, nie znaleźliście się w grupie poszkodowanych w bitwie na pomarańcze. W tym roku ponoć ofiar było 188.
OdpowiedzUsuńKinga z Krakowa
Dodam jeszcze, nieco Was wyręczając, że tradycja battaglia delle arance sięga czasów średniowiecza i jest kojarzona z mającym miejsce w XII w. konfliktem pomiędzy rodami Ranierich i Montferratów. Kluczowym momentem konfliktu miała być właśnie bitwa na pomarańcze, po której, gdy dom tyrana Montferrata został zrównany z ziemią, nastąpiła znaczna liberalizacja życia.
OdpowiedzUsuńKinga
nikt juz nic nie napisze, Kinga znokautowala wszytkich :) a skad dane o az tylu ofiarach? bylo bardzo fajnie!! szczegoly w srode :))
OdpowiedzUsuńChodziło mi o poszkodowanych w bitwie, a nie o - broń Boże - ofiary śmiertelne. Taką wiadomość znalazłam gdzieś w jakichś wiadomościach.
OdpowiedzUsuńNo cóż, Włosi to krewki naród, nawet jeśli pochodzą z pólnocy, jak widać :))
Kinga
nie, no o ofiarach smiertelnych nie myslelismy nawet ;) ogolnie nas zdziwila nas ta liczba, bo bitwa sie odbywala w bardzo cywilizowany, stonowany sposob. zadnej agresji nie bylo ani przesadzenia, zgodnie z piemonckim mottem "Esageruma nen" :) moze do ofiar zaliczaja sie juz Ci, ktorzy zostali obryzgani sokiem? :)
OdpowiedzUsuń