niedziela, 19 września 2010

10.09.19 Jesienne lato w miescie


Kochani! 

Przede wszystkim dziekujemy za komentarze kibicow i podtrzymywaczy na duchu! Oczywiscie okazalo sie, ze czlowiek uczy sie cale zycie. Dopiero dzisiaj zobaczylismy, ze musimy moderowac Wasze komentarze, zeby sie opublikowaly! Takze juz teraz wiemy jak to dziala, piszcie ile dusza zapragnie, wszystko sie ukaze, bo usunelismy te opcje! Poza tym postanowilismy dodac z boku liste linkow do stron o miejscach, ktore odwiedzamy, zeby ulatwic Wam przygotowanie podrozy, gdybyscie chcieli u nas ktores z tych miejsc odwiedzic :)Mozecie tez subskrybowac bloga, zeby byc na biezaco :)

Sielsko anielsko
Co do maili, juz ktoras osoba ostrzega, ze do nas nie dochodza. Nie wiemy, co sie dzieje, jesli macie problem z wyslaniem do nas wiadomosci, to napiszcie o tym tutaj. Aha, i jestesmy bardzo ciekawi kto nas czyta ze Stanow, Kanady, Niemiec czy Norwegii :)))

A teraz wracamy do Turynu:)

Wszystkich, ktorych zasmucila wczorajsza informacja, ze w Turynie ciagle pada pragniemy poinformowac, ze powrocilo slonce, a temperatura nie spada ponizej 25 stopni:)))



Mozna na rowerze, 
mozna na piechotke...:) 
Byle w strone slonca:)


W zwiazku z piekna pogoda wybralismy sie dzis do pobliskiego rezerwatu przyrody Parco Regionale La Mandria. Polozony 15 kilometrow od naszego domu, jest swietnym celem wycieczek piknikowych, pieszych, ale tez rowerowych:).  Takze mamy coraz wieksza ochote kupic dwa razy po dwa kolka, albo chociaz skorzystac z wypozyczalni rowerow mieszczacej sie w parku.


Infrastruktura parku jest godna pozazdroszczenia. Drogi asfaltowe dla rowerzystow, kawiarenki, toalety, teatrzyk dla dzieci... A za tym wszystkim: ogrooomny las! Ale o lesie za chwile.




W parku znajduja sie 2 kawiarnie, 
w ktorych mozna zatrzymac sie na 
male conieco w bardzo przystepnych 
cenach! Tutejsi wlasciciele nie 
wykorzystuja faktu  
niklej konkurencji:)

Przed wejsciem do lasu jak na mieszkancow Wloch przystalo, poszlismy do kawiarni na macchiato:) Kapiel sloneczna w otoczeniu kolorowych, spadajacych lisci to dosc przyjemna sprawa:) 


Pomimo udogodnien mozna sie troche zmeczyc, bo jest tu dosc pagorkowato. Raz po raz postawione sa znaki "Attenzione! Discesa pericolosa!" czyli "Uwaga! Strome zbocze" nakazujace zejscie z roweru i prowadzenie go. Ale oczywiscie najgorsze jest wspinanie sie pod gore.  Rozczulily nas szczegolnie dzieciaki zawziecie  pedalujace w swoich mini kaskach. 

Zlota wloska jesien. 
A jak tam polska????



Jeden chlopiec upewnial sie co po chwile: "Mamo, czy po tym wjezdzie pod gore bedzie tez zjazd???", a jakas dziewczynka rozplakala sie  po dotarciu na gore. Ale najlepszy byl jeden taki bimbo (od bambino - dziecko) grubasek, ktory probowal  wjechac pod gore i na szerokiej, czterometrowej asfaltowce z daleka krzyczal do nas : "Signori! Persmesso!" czyli "Z drogi, prosze Panstwa". Dodajmy, ze szlismy sobie grzecznie z boku tej szerokiej, dwupasmowej drogi i moglo przejechac kolo nas 6 takich rowerzystow. No ale coz, chlopiec dodawal sobie animuszu:)
Czas relaksu to czas!;)

Po kawiarnianej przerwie chcielismy pojsc do lasu. Niestety, w ktora strone bysmy nie poszli, napotykalismy sie ciagle na zakazy wstepu w postaci bramek z napisem "Wstep wzbroniony - spadajace drzewa". No coz. Jesien juz prawie, wiec spadajace liscie, to rozumiemy, ale zeby drzewa? I to w calym lesie? Dziw nad dziwy.


Poszlismy wiec na przelaj przez jakas polane i dotarlismy do lesnej drogi, ktora szlismy z piosenka na ustach;)
Po drodze owszem, minelismy jakas bramke z zakazem, ale byla postawiona bokiem, nie zagradzala wejscia, wiec szlismy dalej.

Polana w lesnym gaszczu schowana


Bylo bosko! (teraz ma to "bosko" podwojne znaczenie, bo "bosco" to po wlosku las;) Podziwialismy panorame Alp...



Voilà! (w Turynie bardzo 
czesto przez Tubylcow uzywane)
i cieszylismy oczy soczysta zielenia. W lesie zywego ducha, oprocz paru jaszczurek. A byloby mozna spotkac kilka zwierzatek, zyja tam m. in. losie, jelenie i wilki:) Ale bylismy sami. Kierowalismy sie pomalu na parking, na ktorym zostawilismy samochod, az tu nagle w oddali widzimy... bramke z zakazem wstepu, a za nia ludzi... Coz bylo robic! Otworzylismy ja i kulturalnie za soba zamknelismy ku zdziwieniu zgromadzonej gawiedzi. I znalezlismy sie na polanie (a jakze), ktora jako jedyna byla oddana do uzytku w tej czesci lasu. Tuz za nia bylo wyjscie i parking (inny niz ten nasz), a droga lesna na nasz parking byla zagrodzona! Jak przeczytalismy, ze za lamanie zakazu wstepu grozi 25 euro, to potulnie poszlismy na nasz parking ... na okolo droga asfaltowa! I tak natura i urbanistyka splotly sie raz jeszcze:)

1 komentarz:

  1. Tak sama ze sobą zaczęłam przyjmować zakłady, kiedy rozgryziecie moderację komentarzy:)
    Pięknie tam u Was!
    Spróbuję dzisiaj wysłać kolejnego maila, może będę miała więcej szczęścia niż przy dwóch poprzednich próbach:]

    OdpowiedzUsuń