poniedziałek, 18 lipca 2011

11.07.18 Nie ma jak ładny widok z okna;)

Nasz kilkudniowy powrót do Turynu obfitował w dobre włoskie filmy. Jako że po 9 miesiącach w tym mieście zwiedzilismy już niemal wszystko, zamiast na intensywne zwiedzanie postawilismy na intensywną pracę w Biblioteca Nazionale i na wieczory z X Muza.

Tym razem na naszym małym ekranie zagościł film « Finestra di fronte » tureckiego reżysera Ferzana Ozpeteka z 2003 roku. Film obsypany nagrodami Donatello, nazywanymi włoskimi Oscarami. O nowszym filmie tego reżysera, « Mine vaganti », mogliście przeczytać na naszym blogu tutaj. Obydwa filmy łączy wątek homoseksualny oraz pytanie o konieczność szanowania norm społecznych które dla « innych » często okazują się za ciasne.

Giovanna (znakomita Giovanna Mezzogiorno) jest mężatka z dwójka dzieci prowadzącą spokojne życie w Rzymie. Spokojne, ale też rutynowe, nie przynoszące już żadnej satysfakcji. Namiętność między nią a mężem dawno wygasła, praca księgowej ją nuży, nawet kochane dzieci coraz częściej ją irytują. W tę rutynę nagle wkracza spotkany na ulicy staruszek, który nie pamieta jak się nazywa, ani gdzie mieszka. Chcąc pomoc, mąż Giovanny zabiera go na noc do domu. Obecność staruszka przedłuża się, a Giovanna, początkowo niezadowolona, zaczyna się z nim przyjaźnić. Okazuje się, że staruszek ma tragiczną przeszłość: był w obozie koncentracyjnym, gdzie zginęła najbliższa mu osoba...


Giovanna zaczyna patrzeć na swoje życie przez pryzmat opowieści staruszka. W młodości ukrywał przed światem związek z mężczyzną swojego życia, bo prawda była w latach 40tych nie do zaakceptowania. Aby podporządkować się zasadom społeczenstwa, którego był częścią, nie ocalił swojego ukochanego przed śmiercią. Podobnie Giovanna dla dobra rodziny i za cene spokoju wyrzeka się własnych marzeń o pracy cukiernika. Jednak ten spokój zostaje zburzony, gdy w pubie zostaje zagadnięta przez przystojnego sąsiada z naprzeciwka, którego już długo podgląda przez okno, nie wiedząc, że on też ją obserwuje zafascynowany. Czy ta fascynacja bedzie dla obojga szansą na ucieczkę, na wyzwolenie, na życie rozpoczęte raz jeszcze?

Historia banalna? Możnaby tak pomysleć, czytając streszczenie fabuły. Ale film Ozpeteka nie jest trywialnym romansem, ale pytaniem o pogoń za szczęściem i marzeniami. Czy można ją rozpocząć zawsze i za wszelką cenę? Moim zdaniem odpowiedź reżysera jest dość złożona. Pewne wybory są życiową koniecznością, są też marzenia, których nigdy nie bedziemy mogli spełnić. Ale zawsze możemy zrealizować inne i w ten sposob żądać od życia więcej zamiast po prostu egzystować. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz