Z naszej październikowej wycieczki do Toskanii szczególnie ciepło wspominamy Sienę, więc kiedy tylko nadarzyła się okazja (i nie byle jaki pretekst) zawitaliśmy tam znowu. A właściwie zawitał Michał, ale dzięki jego niesamowitym zdjeciom i barwnym opowieściom mam wrażenie, że i ja tam byłam i, że... widziałam Palio:)
Sieneńskie Palio to wyścigi konne mające średniowieczne korzenie, w których biorą udział kontrady - średniowieczne dzielnice miasta. Organizowane jest tradycyjnie dwa razy do roku: 2 lipca (Palio di Provenzano) i 16 sierpnia (Palio dell'Assunta). Obydwie daty są zwiazane z kultem maryjnym. Czasem, z okazji ważnych wydarzeń, rocznic lub gości mogą być zorganizowane dodatkowe Palia jak np. to milenijne w 2000 roku. Nazwa Palio pochodzi od głównej nagrody w zawodach, którą jest własnie palio czyli sztandar specjalnie namalowany na dane wyścigi, który zwycieska kontrada, w tym roku kontrada Gęsi, z dumą wiesza w swoim kościele. Palio odbywa siś na głównym placu Sieny – Piazza del Campo i jest finansowane wyłącznie przez miasto, dzięki czemu Palio wolne jest od banerow reklamowych.
Przygotowania do wyscigów trwaja cały rok. Zimą konie są otaczane opieką i trenowane na pomniejszych wyscigach w innych miastach. W maju zainteresowanie zbliżającym się Palio wzrasta, bo to wtedy ogłoszone zostają kontrady, które powalczą w najbliższych zawodach. Pamietajcie, że Siena podzielona jest na 17 kontrad, ale nie wszystkie stają co roku w szranki o palio. W wyścigu bierze udział każdego roku tylko 10 kontrad: 7 tych, które nie walczyły w poprzednim roku i 3 wylosowane spośród uczestników roku poprzedniego. Wygrywa ten koń, który jako pierwszy przebiegnie trzy razy wokol Piazza di Campo zgodnie z ruchem wskazówek zegara:) Wydarzenie podniosłe i ważne, najbardziej zagorzali fani palio zajmują dobre miejsca przy barierkach już na wieczór przed wyścigiem. Wyobraziliście sobie te konie, tentent ich kopyt, kurz w powietrzu, napięcie i radość tłumu? No to teraz jeszcze do tego obrazu dodajcie fakt, ze palio trwa jakies... 3 minuty:) 3 minuty zawodow, 4 dni festy i kilka miesiecy przygotowań – oto statystyki najsłynniejszego włoskiego palio:)
Bohaterami Palio są przede wszystkim konie. Przed Palio sprawdzana jest forma koni, które biorą udział w wyścigu. Najpierw badają je weterynarze, a potem konie biegną dookoła placu w ramach sześciu prob. Jednak nie zawsze ich kondycja jest oceniona właściwie – w tym roku jeden z koni mial zawał i w Palio nie wystapil. Nie pomogłoby mu chyba nawet błogosławienstwo w kościele, bo bardzo sie zdenerwowal (każdy koń jest wprowadzany (sic!) do kościoła kontrady i otrzymuje specjalne błogosławienstwo). W konsekwencji jedna kontrada nie wzięła udzialu w Palio tylko przeszła w tradycyjnym orszaku ze sztandarami ozdobionymi kirem. Do tego palio może się zacząć tylko wtedy, kiedy konie mają na to ochotę:) Kiedy 9 koni ustawi się przodem do canapi czyli drzwiczków powstrzymujących konie od startu, wtedy ostatni dżokej może zacząć wyścig galopem, a zadaniem specjalnej osoby o nazwie mossiere jest w odowiednim momencie uchylić te drzwiczki. W praktyce na rozpoczęcie palio można czekać bardzo długo, zdarza się, że nawet do wieczora. W wieczor poprzedzajacy Palio w kazdej kontradzie odbywa sie huczna kolacja, ktora jest kontynuowana co najmniej tydzien po Palio, w zwycieskiej kontradzie. Na zdjeciu mozecie zobaczyc tez radosne panie, ktore dbaja o to, zeby po zamknieciu bramek piach ubity na potrzeby wyscigu zostal wyczyszczony tak, zeby konie sie nie posliznely.
Ciekawsze od samego wyścigu (no chyba, że ktoś uwielbia wyścigi konne) jest pochód kontrad w renesansowych strojach. Sami zobaczcie (moze bardziej w poprzednim poscie), czyż ci sienenczycy nie wygladają jak z obrazów renesansowych malarzy? Jakby przed chwilą wyszli spod pędzla Rafaella czy da Vinci. Aż trudno w to uwierzyć, gdy na codzień widzi się tych samych ludzi w t-shirtach i jeansach;)
Trochę zazdroszczę. Ale tylko trochę, bo ja tam będę w sierpniu :))))
OdpowiedzUsuńkinga
super! jakie plany wakacyjne? tylko Toskania czy moze jednak tez na chwile piemont? :)
OdpowiedzUsuńTymczasem znów tylko Toskania, tym razem będziemy trochę dreptać po własnych śladach, bo chcemy to, co najważniejsze pokazać mojej siostrze i jej mężowi, którzy zobaczą Włochy po raz pierwszy. Mamy więc w planie Florencję, Sienę i Lukkę. Trochę okolicznych małych miasteczek, ale chcielibyśmy pojechać na południe: do Cortony na przykład. No i wreszcie zobaczyć Pienzę. Tydzień to stanowczo za mało na to wszystko. No a wcześniej przystanek w mojej ukochanej Wenecji, skąd chcemy popłynąć na Murano i Burano.
OdpowiedzUsuńJa zapoluję na tani lot do Turynu i pewnie pojadę sama. Ale dopiero wiosną przyszłego roku może, bo na jesień ma już zaplanowany (nietypowo :))) ) wyjazd do Sewilli.
Kinga
Tydzien, nie tydzien zawsze fajnie! My chwilowo w Milano, po krotkim pobycie w torino w drodze z Rzymu. Chyba najlepiej czujemy sie wlasnie w Piemoncie :)))
OdpowiedzUsuń