Kiedy w zeszły czwartek kupowaliśmy kartę do telefonu w jednym z pobliskich Tabacchi, podekscytowany tabaccaio zapytał nas czy przez przypadek nie zaparkowaliśmy samochodu przy jednej z pobliskiej głównych arterii, ponieważ carabinieri właśnie odholowywali je, bo ulicami miał jechać Papież. Pitka niestety sprzedaliśmy, ale zainteresował nas fakt przejazdu Papieża. Zona tabaccaio dodała, ze to chyba ze względu na Corpus Domini czy cos.
No tak! W tym całym wirze zapomnieliśmy o Bożym Ciele! A Papież, jako ze jest tez przecież biskupem Rzymu, miał przewodniczyć procesji z rzymskiej katedry – sw. Jana na Lateranie do naszej pobliskiej Santa Maggiore. A ze orszak miał przejść w pobliżu palazzo, w którym mieszkamy, okazało się, ze paradoksalnie Papież wybrał się niejako „do nas”. Wieczorkiem zeszliśmy wiec na dol i pomimo sporego tłumu gapiów zobaczyliśmy Papieża. „Byliśmy wiec w Rzymie!” Sama uroczystość była bardzo przyjemna, podniosła. Papież niestety bardzo chyba jest zmęczony, dobrze ze już niedługo jedzie na wakacje do Castel Gandolfo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz