poniedziałek, 8 sierpnia 2011

11.08.08 Bohater i mafia

Jednym z gości Labu, których mieliśmy przyjemność spotkać był Nicola Gratteri, jeden z najbardziej znanych prokuratorów walczących z mafią.


Nicola Gratteri jest prokuratorem z Reggio Calabria zaangażowanym w walkę przeciwko kalabryjskiej przestępczości zorganizowanej, znanej jako kalabryjska mafia 'Ndrangheta. Od kwietnia 1989 roku żyje pod całodobową ochrona policji, ponieważ mafia wydała na niego wyrok śmierci


Spotkanie z nim, w jakim mogliśmy uczestniczyć w Gemonie pozwoliło nam nie tylko zgłębić tajniki mafii, ale także namacalnie poczuć co oznacza decyzja bezpośredniej walki z włoską przestępczością. Ruch w Gemonie został zamknięty na cale popołudnie, sala w której odbyło się spotkanie była strzeżona przez 10 policjantów. Doprowadził do skazania wielu przestepców, także swoich kolegow z klasy, bo tak jak 'ndrangheta – mafia, z która walczy, pochodzi z Calabrii. 


Podczas spotkania powiedział, że mieszka 7 km od morza, ale nie chodzi na plażę, żeby nie narażać na niebezpieczeństwo innych ludzi. Ochroniarze i carabinieri byli więc rzecz jasna obecni na spotkaniu w Gemonie del Friuli i nie opuszczali Gratteri na krok nawet podczas kolacji, którą przygotowali mieszkańcy Gemony. 

  
Gratteri opowiadał o najbardziej wpływowej włoskiej mafii – 'ndrandreta z Calabrii. Ta organizacja przestępcza powstała wraz ze zjednoczeniem Włoch, w XIX wieku i opiera się na silnych więziach rodzinnych. W związku z tym policji bardzo trudno jest znaleźćc informatorow, bo nikt nie chce zeznawac przeciwko swoim krewnym. 'Ndrangheta jest obecnie najsilniejsza, bo kontroluje przemyt narkotykow z Kolumbi do Wloch, ale także do innych krajów europejskich. Gratteri narzekał na brak jednolitych rozwiazań antymafijnych w Europie i niska świadomość problemu w innych krajach Unii, które są przeświadczone, że problem ich nie dotyczy, a tak naprawde mafia już od dawna działa na ich terytorium.


Gratteri podkreślił, że pod względem prawodawstwa atymafijnego Włochy wyprzedzają jakikolwiek kraj na świecie, jednak zważywszy na skalę tego problemu we Włoszech system nie jest do końca wydajny. Zdaniem prokuratora potrzeba radykalnej reformy włoskiego wymiaru sprawiedliwości, przede wszystkim oszczedności finansowych poprzez likwidację małych i niepotrzebnych lokalnych sądów czy przez informatyzację, która pozwoli wysyłać dokumenty poczta elektroniczna zamiast dostarczać je w wersji papierowej do rąk własnych pokonując setki kilometrów.

 

We Włoszech, przynajmniej tych północnych, o mafii mówi się wprost. Zawsze bawi nas, gdy jakiś Włoch zadaje nam pytania «na znajomość Włoch » i każe wymieniać nazwy organizacji przestępczych z różnych regionów. Fenomen mafii jest tak naprawdę odpowiedzią na slabość państwa włoskiego. Tam, gdzie państwo jest nieudolne, zdominowane przez biurokrację, pewne rzeczy załatwić może mafia, tak jak można to przeczytać/zobaczyć w « Ojcu chrzestnym ». 



Spotkanie z Gratterim przyciagnęło tłumy, nie tylko uczestników Labu, ale też mieszkanców Gemony. Dla wielu jest bohaterem, który, jak sam mówi, codziennie wypełnia swoją misję: społeczną, cywilną i etyczną


4 komentarze:

  1. I do tego niebezpiecznie. Oglądałam niedawno program o dziennikarzu, który wypytywał na Sycylii o nieodpowiednie osoby i kręcił się koło rezydencji jednego z mafiozów. Po trzech dniach zniknął bez wieści. Pomijając ochronę, jaką pewnie ma w tej chwili Gratteri, to pewnie nie są już czasy otwartej walki mafii z policją?

    OdpowiedzUsuń
  2. Completely second the comment by Agata;- Apart from the protection that is probably at this moment Gratteri, you probably are no longer open times with the police fight the mafia?
    Is Human life is so damn cheap these days- Wont law ever punish the culprits!

    OdpowiedzUsuń
  3. „Czarnej legendy” Południowców, jako zacofanych, ciemnych i leniwych brudasów, na których światli, przedsiębiorczy i pracowici Włosi z uprzemysłowionej Północy muszą nieustannie łożyć, a i tak wszystko, co ze wspólnego budżetu państwowego idzie na ten cel, rozkrada mafia. Jako „oczywistą oczywistość” traktują ten podział na Włochów „lepszych” i „gorszych” nie tylko separatystycznie dziś nastawieni (o ironio historii!) „Padańczycy” – twór oczywiście sztuczny i na czysto materialistycznym egoizmie oparty – z Ligi Północnej, ale i narody postronne, w tym chyba niemal każdy Polak. Jak każde gigantyczne kłamstwo, również i to zbudowane zostało na ziarnie prawdy, tyle że perwersyjnie przekręconej. To prawda, że Południe jest biedniejsze, wsysa w wyciekającą dziurę nieustanny strumień dotacji i jest zdominowane przez mafie: ale to wszystko stanowi właśnie bezpośredni skutek „zjednoczenia”, nie jest natomiast jakąś immanentną właściwością „gorszej jakości” czy wręcz „niższości” ludzi z Meridionale.

    Przed inwazją z Północy Królestwo Obojga Sycylii było kwitnącym gospodarczo, utrzymującym zdrową równowagę między rolnictwem a przemysłem, państwem o równie zdrowej i zrównoważonej strukturze społecznej. Nieznany był wówczas głód ani emigracja zarobkowa. Historycy obliczają, że w królestwie tym łączna wartość kapitałów znajdujących się w obiegu wynosiła (przed najazdem) 443,3 mln lirów – ówczesnych oczywiście – w złocie, co stanowiło 67 procent ogółu kapitałów we wszystkich państwach Półwyspu Apenińskiego. Było zatem niewątpliwym prymusem finansowym we Włoszech (na drugim miejscu też wcale nie był Piemont, lecz Państwo Kościelne z 90,7 milionami). Królestwo Neapolu miało też trzecią w Europie co do wielkości oraz pod względem tonażu i obrotów flotyllę handlową. W gęstości sieci kolejowej wyprzedzała je tylko Anglia. Miało zatem wszelkie warunki dalszego rozwoju. Najazd oznaczał zaś nie tylko ucisk polityczny i represje (egzekucje co najmniej 18 000 osób, pierwszy w historii obóz koncentracyjny dla żołnierzy burbońskich), ale celową i trwałą ruinę gospodarki Południa. Najeźdźcy niszczyli systematycznie dobytek materialny i gospodarczy „tubylców”; niszczone były zwłaszcza fabryki, cały sprzęt, maszyny, narzędzia, demontowano i wywożono na Północ. Nie będzie przesadą powiedzieć, że budzący taki podziw, nowoczesny przemysł motoryzacyjny i inny Turynu czy Mediolanu utoczył się na tym, co zagrabił na Południu. Żeby mieć skalę porównawczą tego procederu wystarczy przypomnieć sobie analogiczne postępowanie Niemców w Polsce zarówno podczas pierwszej, jak i drugiej, okupacji w obu wojnach światowych. Lecz przecież Niemcy nie głosili przynajmniej, że nas wyzwolili od złej władzy i „zjednoczyli” z germańską Macierzą. Do tego dochodziły ogromne kontrybucje i niesłychana wprost wynalazczość okupantów w dziedzinie nakładania obciążeń podatkowych. Z tego celowego wtrącenia w ruinę Południe rzeczywiście już nigdy się nie zdołało podźwignąć. A to, że dzisiaj inni muszą na nie płacić, to przecież nieprzewidziany przez nikogo – również przez liberałów „zjednoczycieli” – skutek wymyślenia „państwa opiekuńczego”, już kilkadziesiąt lat później. Bynajmniej nie przez monarchię burbońską.
    https://teologiapolityczna.pl/jacek-bartyzel-risorgimento-zwyci-zcy-pisz-histori#

    OdpowiedzUsuń
  4. „Czarnej legendy” Południowców, jako zacofanych, ciemnych i leniwych brudasów, na których światli, przedsiębiorczy i pracowici Włosi z uprzemysłowionej Północy muszą nieustannie łożyć, a i tak wszystko, co ze wspólnego budżetu państwowego idzie na ten cel, rozkrada mafia. Jako „oczywistą oczywistość” traktują ten podział na Włochów „lepszych” i „gorszych” nie tylko separatystycznie dziś nastawieni (o ironio historii!) „Padańczycy” – twór oczywiście sztuczny i na czysto materialistycznym egoizmie oparty – z Ligi Północnej, ale i narody postronne, w tym chyba niemal każdy Polak. Jak każde gigantyczne kłamstwo, również i to zbudowane zostało na ziarnie prawdy, tyle że perwersyjnie przekręconej. To prawda, że Południe jest biedniejsze, wsysa w wyciekającą dziurę nieustanny strumień dotacji i jest zdominowane przez mafie: ale to wszystko stanowi właśnie bezpośredni skutek „zjednoczenia”, nie jest natomiast jakąś immanentną właściwością „gorszej jakości” czy wręcz „niższości” ludzi z Meridionale.

    Przed inwazją z Północy Królestwo Obojga Sycylii było kwitnącym gospodarczo, utrzymującym zdrową równowagę między rolnictwem a przemysłem, państwem o równie zdrowej i zrównoważonej strukturze społecznej. Nieznany był wówczas głód ani emigracja zarobkowa. Historycy obliczają, że w królestwie tym łączna wartość kapitałów znajdujących się w obiegu wynosiła (przed najazdem) 443,3 mln lirów – ówczesnych oczywiście – w złocie, co stanowiło 67 procent ogółu kapitałów we wszystkich państwach Półwyspu Apenińskiego. Było zatem niewątpliwym prymusem finansowym we Włoszech (na drugim miejscu też wcale nie był Piemont, lecz Państwo Kościelne z 90,7 milionami). Królestwo Neapolu miało też trzecią w Europie co do wielkości oraz pod względem tonażu i obrotów flotyllę handlową. W gęstości sieci kolejowej wyprzedzała je tylko Anglia. Miało zatem wszelkie warunki dalszego rozwoju. Najazd oznaczał zaś nie tylko ucisk polityczny i represje (egzekucje co najmniej 18 000 osób, pierwszy w historii obóz koncentracyjny dla żołnierzy burbońskich), ale celową i trwałą ruinę gospodarki Południa. Najeźdźcy niszczyli systematycznie dobytek materialny i gospodarczy „tubylców”; niszczone były zwłaszcza fabryki, cały sprzęt, maszyny, narzędzia, demontowano i wywożono na Północ. Nie będzie przesadą powiedzieć, że budzący taki podziw, nowoczesny przemysł motoryzacyjny i inny Turynu czy Mediolanu utoczył się na tym, co zagrabił na Południu. Żeby mieć skalę porównawczą tego procederu wystarczy przypomnieć sobie analogiczne postępowanie Niemców w Polsce zarówno podczas pierwszej, jak i drugiej, okupacji w obu wojnach światowych. Lecz przecież Niemcy nie głosili przynajmniej, że nas wyzwolili od złej władzy i „zjednoczyli” z germańską Macierzą. Do tego dochodziły ogromne kontrybucje i niesłychana wprost wynalazczość okupantów w dziedzinie nakładania obciążeń podatkowych. Z tego celowego wtrącenia w ruinę Południe rzeczywiście już nigdy się nie zdołało podźwignąć. A to, że dzisiaj inni muszą na nie płacić, to przecież nieprzewidziany przez nikogo – również przez liberałów „zjednoczycieli” – skutek wymyślenia „państwa opiekuńczego”, już kilkadziesiąt lat później. Bynajmniej nie przez monarchię burbońską.
    https://teologiapolityczna.pl/jacek-bartyzel-risorgimento-zwyci-zcy-pisz-histori#

    OdpowiedzUsuń