sobota, 30 lipca 2011

11.07.30 Klucz do zjednoczenia Italii??

Dzisiaj proponujemy mala dawke humoru na weekend. Friuli Venezia Giulia jest obok Neapolu i Sycylii regionem, w ktorym najbardziej uzywa sie dialektu. Jako ze spotykamy sie tu nie tylko z friuliano, ale takze innymi dialektami: Emiglii Romanii, Rzymu, Lombardii, proponujemy Wam krotkie video Enrico Brignano - aktora i kabareciarza z Lazio. Jednym z jego najbardziej znanych talentow jest umiejetnosc nasladowania wszystkich dialektow Wloch - od Poludnia po Polnoc. Moze to jest wlasnie klucz do zjednoczenia Wloch?? Zobaczcie sami:


 

Jesli Wam sie podobalo zapraszamy na strone internetowa komika.


poniedziałek, 25 lipca 2011

11.07. 25 Laboratorio czas zaczac!


Za nami już trzy pierwsze dni LabOnline. Na razie jest to głównie zapoznawanie się z tym, co czekać nas tu będzie przez najbliższe trzy tygodnie... A okazuje się, że nudzić się nie będziemy....

Laboratorio Internazionale della Comunicazione zwane po prostu Lab, to kurs języka włoskiego dla cudzoziemców organizowany od 63r. Założony przez Bruno DeMarchi nie stawia sobie za cel tylko nauki języka ale także uczenie kultury, poprzez zajęcia z literatury, filmu, historii, teatru i sztuki. W tegorocznej edycji uczestniczy 97 os. Z 32 krajów z całego świata. O Lab możecie przeczytać także krótką relacje na stronie gazety lokalnej Messaggero del Veneto. Kursanci zakwaterowania są u rodzin Gemony, gdzie ma miejsce kurs, lub w casa dello studente – lokalnym akademiku. My wybraliśmy oczywiście rodzinę i trafiliśmy do przesympatycznej Franca, która traktuje nas jak swoja rodzinę. Piszemy o niej, bo będziecie mieli prawdopodobnie okazje poznać ja lepiej – mamy nadzieje ze zgodzi się udzielić nam wywiadu do naszego cyklu zjednoczeniowego na temat regionu Friuli Venezia Giulia.

W programie tegorocznym :

- kurs językowy (juhu! dostaliśmy się na najwyższy poziom do tzw. gruppo d'eccelenza, nasz profesor wygląda i przypomina też z zachowania Woodiego Allena, stara się udowodnić nam że Włochy są starzejącym się krajem w prostej linii do zapaści kulturalnej, ekonomicznej i tożsamościowej i uparcie pyta co my w tych Włoszech widzimy... ;) Poznajemy masę nowego słownictwa, dziś o dziwo dominowało to związane z korupcją.

- wykłady z literatury, historii zjednoczenia Włoch oraz do wyboru sztuki lub kina, my wybraliśmy kino.

- botteghe (warsztaty do wyboru, wybraliśmy djembé).

W piątek wieczorem odbyła się uroczystość wręczania nagród Gamajun. Nagroda przyznawana jest od 90r. osobie, która wyróżnia się na tle komunikacji i budowania pokoju. 


Tutaj możecie zobaczyć ciekawie zmontowane video, na którym wspomina się wszystkich laureatów nagrody:


W tym roku wyróżniono Wspólnotę Sant’Egidio. Jest to swiecka organizacja zrzeszająca 60 tys. Wolontariuszy na całym świecie w 73 krajach, założona na rzymskim Trastevere przez Andra Riccardi w 1968r., która kieruje się w swoich działaniach Ewangelia i etyka chrześcijańską.


Wspólnota pomaga najbiedniejszym oraz wyróżnia się w działaniach dyplomatycznych przyczyniając się do rozwiazywania konfliktów tam, gdzie porozumienie wydaje się nieosiągalne. Jednym z najważniejszych osiągnieć Wspólnoty było ustanowienie pokoju w Mozambiku. Tutaj możecie przeczytać artykuł z Messaggero, w którym opisana została ceremonia. Na poniższym filmiku możecie zobaczyć krótką relacje z obrad komisji, która przyznaje nagrodę:


Nagrodę w imieniu wspólnoty odebrał biskup Terni, Monsignor Paglia. Jest on jej duchowym przewodnikiem.


Odbierając nagrodę podkreślił radość z tego, ze po raz pierwszy wyróżniono projekt kolektywny zwłaszcza w czasach, gdy promuje się przede wszystkim indywidualizm. Jako uczestnicy Lab mieliśmy przyjemność uczestniczyć w wewnętrznym spotkaniu z Monsignorem, który jak się okazało mieszka w naszym ulubionym Turynie!


piątek, 22 lipca 2011

11.07.22 Z Zachodu na Wschod

Nasz Rok We Wloszech powoli dobiega konca....

Po bardzo udanym Erasmusie w Piemoncie i naszym ulubionym Turynie, z miesieczna przerwa na pobyt w Rzymie, eccoci w Gemonie w regionie Friuli Venezia Giulia. 

W taki oto sposob przemierzylismy Wlochy w szerz. Tyle wrazen, tyle wspomnien... a Wlochy maja jeszcze ciagle tyle do zaoferowania!

Postanowilismy nie zmieniac nazwy bloga, bo ta bardzo dobrze sie przyjela, ale bloga bedziemy dalej kontynuowac. Przybierze on pewnie teraz bardziej forme refleksji nad Wlochami w ogole, stanie sie blogiem poswieconym podrozom do Italii, ale takze wloskiej kuchni, kulturze... Wracac tez bedziemy do naszych tegorocznych wspomnien i podrozy, bo pomimo intensywnych i usilnych staran, nie udalo sie nam jeszcze z Wami podzielic wszystkimi wojazami. 

Liczymy wiec na Wasza obecnosc i kontynuowanie wspolnego odkrywania Italii!!


Teraz bierzemy udzial w Laboratorio internazionale della comunicazione. W sposob bardzo interesujacy zglebiamy tu wloska kulture, ale jak sami mozecie zobaczyc w informacjach, plan jest bardzo napiety! W wolnych chwilach postaramy sie jednak trzymac Was na biezaco. W najblizszych dniach zaplanowane jest zwiedzanie Wenecji i Triestu. 


środa, 20 lipca 2011

11.07.20 Lazio to nie tylko Rzym

Dziś zagościmy na chwilę w Lazio, regionie, który jest trochę w cieniu swojej stolicy – Rzymu. Mówi się nawet, że Lazio bez Rzymu jest jak ciało bez głowy. Owszem, Rzym przyciąga turystów swoim bogactwem artystycznym, jednak Lazio ma także dużo do zaoferowania. Oddajmy głos pochodzącej z Lazio Simonie. 

źródło. www.lebellezzeditalia.it

E&MCo wedlug Ciebie odróżnia Lazio od innych regionów?

Lazio to bardzo różnorodny region pod względem ukształtowania terenu. Mamy tu tereny górzyste, pagorkowante, równiny no i rzecz jasna wybrzeże. Ta różnorodność na pewno wpłynęła na kształtowanie się ducha mieszkańców Lazio, ich charakteru. W odróżnieniu od innych regionów Włoch Lazio znajduje sie właściwie w centrum połwyspu. Kulturalnie na pewno i Laziali (po polsku chyba Latynowie) czują się ludem basenu Morza Śródziemnego i bliżej jest im do latynosów, np. Hiszpanów niż do narodów zza Alp czyli np. Francuzów. To można zauważyć bardzo łatwo, wystarczy spojrzeć na godziny posiłków. W Lazio jemy później niż mieszkańcy północnych Włoch, którzy mają zwyczaje zbliżone do francuskich. Jeśli chodzi o kulturę, to wszystko kręci się wokół Rzymu, od wystaw po festiwale. Jednak w regionie przez cały rok odbywają się różne festiwale folklorystyczne. Najbardziej znany jest ten październikowy w Castelli Romani (niedaleko Rzymu), który słynie z dobrego wina i typowego jedzenia. Moim zdaniem nie można generalizować, jeżeli chodzi o kulturę. Są tu np. tereny wiejskie, w których wciąż silne jest przywiazanie do wartosci takich jak ziema, natura, podczas gdy w miastach, a szczególnie w Rzymie, czuje się wpływy zagraniczne jak np. wyścig szczurów w pracy czy na studiach. Ale myslę, że jest to prawdziwe także dla innych regionów. Lazio było kolebką cywilizacji starożytnej, co wpłynęło na przywiązanie ludzi do tej kutury. Eksponaty archeologiczne i ruiny są obecne w życiu Latynów i na nie wpływają. W Lazio bardziej zwraca się uwagę na piękno artystyczne niż w innych regionach Włoch...

E&M: Jakie dania sa typowe dla Lazio?

Do jedzenia polecam bucatini all amatriciani czyli makaron podobny do spaghetti, tylko grubszy i « przedziurkowany », absolutny symbol regionu. Podawany jest z jednym z najsłynniejszych sosów pochodzącym z górzystej prowincji Rieti. Podstawą sosu są pomidory, ser pecorino i guancialesuszony świnski policzek. 

Pyszne sa także carciofi alla giudia, czyli karczochy po żydowsku, zachwycajace smakiem i aromatem. Tę potrawę wymyślili rzymscy żydzi, którzy jedli takie karczochy na koniec 24godzinnego postu zwiazanego ze swietem Kippur. Najlepsze serwowane sa w restauracjach o okolicach rzymskiego getta.

Kolejna typowa potrawa - saltimbocca alla romana przyrządzana z rozbitego płata cielęciny oraz szynki posypanych szałwią, a nastepnie zwijanych w rulon i obsmażanych z dodatkiem białego wina.

E&M: Gdzie absolutnie trzeba pojechać będąc w Lazio?


Będąc w Lazio koniecznie trzeba odwiedzić Rzym, stolicę regionu i zobaczyć jego niezliczone bogactwa artystyczne. Polecam też Ostię Anticę, gdzie można obejrzeć pozostałości po starożytnym rzymskim mieście portowym. Pojedźcie też do jednej z licznych nadmorskich miejscowosci (np. do Ostii). W następnej kolejności poleciłabym Viterbo, miasto sredniowieczne otoczone murami z XII wieku, którego najsłynniejszym zabytkiem jest Pałac Papieży z tego samego okresu. Warto też zwiedzić tereny Tusci, obfitujące w pozostałości po Etruskach . Piękne są też Jeziora Bracciano w górach Sabatini z gorącymi źródłami na brzegach i wulkaniczne Jezioro Albano. 

E&M: Kto znany urodził się w Lazio?

Hmm.... Jedną ze znanych osob jest aktor i reżyser Alberto Sordi. Grał m.in. w filmach Felliniego « I vitteloni », « Lo sceicco bianco ». Ale jest też tysiąc innych:)

E&M: Jacy sa mieszkańcy Lazio? Co jest w dobrym tonie, gdy ktoś z tego regionu zaprasza nas do domu?

Nie jestem za generalizowaniem, jeśli chodzi o zachowanie, bo kończy się na rozmowie o stereotypach. Jednakże jeśli padło takie pytanie to powiem, że generalnie mówi się, że Latynowie są raczej otwartą populacją. Są ciepli, gościnni, mają poczucie humoru... Klasyczny przykład ludzi z basenu Morza Sródziemnego. No i dodatkowo Rzymianie są bardzo dumni ze swojej rzymskości.


poniedziałek, 18 lipca 2011

11.07.18 Nie ma jak ładny widok z okna;)

Nasz kilkudniowy powrót do Turynu obfitował w dobre włoskie filmy. Jako że po 9 miesiącach w tym mieście zwiedzilismy już niemal wszystko, zamiast na intensywne zwiedzanie postawilismy na intensywną pracę w Biblioteca Nazionale i na wieczory z X Muza.

Tym razem na naszym małym ekranie zagościł film « Finestra di fronte » tureckiego reżysera Ferzana Ozpeteka z 2003 roku. Film obsypany nagrodami Donatello, nazywanymi włoskimi Oscarami. O nowszym filmie tego reżysera, « Mine vaganti », mogliście przeczytać na naszym blogu tutaj. Obydwa filmy łączy wątek homoseksualny oraz pytanie o konieczność szanowania norm społecznych które dla « innych » często okazują się za ciasne.

Giovanna (znakomita Giovanna Mezzogiorno) jest mężatka z dwójka dzieci prowadzącą spokojne życie w Rzymie. Spokojne, ale też rutynowe, nie przynoszące już żadnej satysfakcji. Namiętność między nią a mężem dawno wygasła, praca księgowej ją nuży, nawet kochane dzieci coraz częściej ją irytują. W tę rutynę nagle wkracza spotkany na ulicy staruszek, który nie pamieta jak się nazywa, ani gdzie mieszka. Chcąc pomoc, mąż Giovanny zabiera go na noc do domu. Obecność staruszka przedłuża się, a Giovanna, początkowo niezadowolona, zaczyna się z nim przyjaźnić. Okazuje się, że staruszek ma tragiczną przeszłość: był w obozie koncentracyjnym, gdzie zginęła najbliższa mu osoba...


Giovanna zaczyna patrzeć na swoje życie przez pryzmat opowieści staruszka. W młodości ukrywał przed światem związek z mężczyzną swojego życia, bo prawda była w latach 40tych nie do zaakceptowania. Aby podporządkować się zasadom społeczenstwa, którego był częścią, nie ocalił swojego ukochanego przed śmiercią. Podobnie Giovanna dla dobra rodziny i za cene spokoju wyrzeka się własnych marzeń o pracy cukiernika. Jednak ten spokój zostaje zburzony, gdy w pubie zostaje zagadnięta przez przystojnego sąsiada z naprzeciwka, którego już długo podgląda przez okno, nie wiedząc, że on też ją obserwuje zafascynowany. Czy ta fascynacja bedzie dla obojga szansą na ucieczkę, na wyzwolenie, na życie rozpoczęte raz jeszcze?

Historia banalna? Możnaby tak pomysleć, czytając streszczenie fabuły. Ale film Ozpeteka nie jest trywialnym romansem, ale pytaniem o pogoń za szczęściem i marzeniami. Czy można ją rozpocząć zawsze i za wszelką cenę? Moim zdaniem odpowiedź reżysera jest dość złożona. Pewne wybory są życiową koniecznością, są też marzenia, których nigdy nie bedziemy mogli spełnić. Ale zawsze możemy zrealizować inne i w ten sposob żądać od życia więcej zamiast po prostu egzystować. 




sobota, 16 lipca 2011

11.07.16 Polska widziana przez La Stampe

Dzisiaj mamy małą propozycję :)

Jako ze żyjemy za granicą, docierają do nas ostatnio bardzo pozytywne artykuły prasowe na temat Polski i Polskiej Prezydencji w Unii Europejskiej. Obserwacja tych artykułów bardzo nas zainteresowała i z tego powodu postanowiliśmy nie chować ich i nie gromadzić tylko na dysku twardym, ale dzielić się nimi z innymi, proponując dyskusję na temat tego, co o Polsce mówi się poza jej granicami. 

Jako że pierwszy tekst, jaki skomentowaliśmy, pochodzi z La Stampy i dotyczy opinii na temat Polski we włoskiej gazecie, chcielibyśmy zaprosić do dyskusji także Was - może nasz nowy pomysł Was zainteresuje? Dopiero zaczynamy, wiec liczymy na Wasze wsparcie!


czwartek, 14 lipca 2011

11.07.14 Lepiej późno niż wcale

Podczas naszego pobytu we Włoszech tak sie cieszylismy możliwościś śledzenia włoskiego kina na bieżąco, że zupełnie w kąt poszło kino włoskie sprzed lat, to najbardziej znane i lubiane. Aż do wczoraj, kiedy znurzeni połowa zeszłorocznego hitu (a wedlug nas kitu) "Basilicata coast to coast", aby pokonać marazm,  za namowa Emilki sięgnelismy po "Cinema Paradiso" Giuseppe Tornatore. I był to strzał w dziesiątkę! Jeśli macie ochotę na przyjemny, ściskajacy za gardło, wywołujący uśmiech i nostalgię za czarem czasów bezpowrotnie straconych to gorąco polecamy!

Historia jest bardzo przyjemna. Znany włoski reżyser Salvatore na wieść o śmierci swojego przyjaciela Alfredo, starego operatora z kina Paradiso, wraca pamięcią do czasów dzieciństwa spędzonego w sycylijskim miasteczku. Jego dzieciństwo przypada na czasy powojenne, będące też okresem popularyzacji kina. Mały Toto zafascynowany magią ruchomych obrazków zaprzyjaznia sie z Alfredo, od którego uczy sie obsługiwać projektor i kręcić własne filmiki małą kamerą. Szczególnie częstą bohaterką jego filmików staje się Elena, piękna córka dyrektora banku, w której Toto szaleńczo się zakochuje. 

Reżyserowi  doskonale udało sie zbudować atmosferę małomiasteczkowej, sycylijskiej sielanki. Piękne, pełne ciepłych barw obrazy, znakomity Salvatore Cascio jako rezolutny Toto, przepiękna muzyka Ennio Moricone. Poza tym film ten można zrozumieć na wiele sposobów. Jako film o dorastaniu, o miłości do kobiety czy wreszcie jako kinowe przemyslenia na temat samego kina, jego ewolucji, fascynacji nim, przeżywania go. Tego nie można przegapić!

poniedziałek, 11 lipca 2011

11.07.11 Roma costo "0"!

Dziś postanowiliśmy „ugryźć“ Rzym całkowicie z innej, bardzo praktycznej strony. Chcemy podzielić się z wami sposobami na „Roma costo 0“ – tanie sposoby na przeżycie w Rzymie i zwiedzenie go w rozsadnej cenie, nawet jeśli po przyjeździe do Wiecznego Miasta wydaje się to na pierwszy rzut oka absolutnie niemożliwe.

W pierwszym odcinku zajmiemy się dojazdem z lotniska. Pominiemy Ciampino (na Termini dojechać można stamtąd w bardzo rozsądnej cenie 3,90 w 1 stronę lub 6,90 w dwie autobusem Terravision lub Atral). Problemem jest jednak główne lotnisko Rzymu – Fiumicino. Ze względu na wygodę, nasz wybór personalny oraz szukanie jak najtańszego rozwiązania skupimy się tylko na pociągach. 

Wielu turystów daje się bowiem nabrać przede wszystkim na „ekspresowe” połączenie Leonardo, który za horrendalną cenę 14 euro w jedna stronę zawozi do Termini „non stop”. Pamiętajmy jednak, ze chodzi o Włochy i ze ten drogi luksus to zaoszczędzenie jedynie 10 minut w porównaniu z innymi rozwiązaniami. Alternatywa jest treno regionale – znany ze spokojnego przemierzania Włoch najwolniejszy pociąg włoskiej floty. Nie dojedziemy nim co prawda na Termini (nie jest przecież powiedziane, ze każdy jedzie właśnie tam) tylko na Roma Ostiense, Trastevere lub Tiburtina, skąd dalej jechać trzeba do celu komunikacja miejska. Z Roma Ostiense do Termini linia B za 1 euro jedzie się jednak tylko 4 stacje. Razem z normalna cena tego zwykłego pociągu z lotniska - 8 euro do Termini można wiec dojechać w ten sposób za 9 euro. 

Jeśli jednak nie chcecie płacić takiej sumy do Termini dojechać możecie tez jednak za 3,90. Wystarczy, ze kupicie bilet na ten sam pociąg z lotniska do Parco Leonardo (jedna stacja – 1 euro) a potem z Parco Leonardo do Ostiense – 1,90 euro. Problem jest jednak taki, ze bilety na zwykle pociągi trzeba skasować przed wejściem do pociągu w żółtych kasownikach. Można to zrobić na dwa sposoby. Pierwszy jest prosty – jeśli jedziecie w godzinach szczytu możecie wysiąść z pociągu na Parco Leonardo, skasować bilet i kontynuować podróż następnym, bo w godzinach szczytu jeżdżą często co 10 minut. Jeśli jednak jedziecie wieczorem, czekać można nawet pół godziny. Żeby tego uniknąć i kontynuować podróż możecie obejść to kasowanie na dwa sposoby. 


Pierwszy – trochę ryzykowny – to szybka wysiadka z pociągu, skasowanie biletu w kasowniku, który znajduje się na środku peronu i kontynuacja podroży tym samym pociągiem (działa bez problemu). Drugi sposób – bardzo upierdliwy – to udany zakup biletu na stronie Ferrovie dello Stato, która ponoć oferuje zakupy biletów online. Bilet kupuje się wtedy na konkretna godzinę i nie trzeba go kasować wiec nie trzeba z pociągu ani i wysiadać ani w pospiechu kasować biletu w Parco Leonardo. Działa, o ile uda Wam się go kupić bilet online. My próbowaliśmy wiele razy, udało się nam nawet zarejestrować na stronie, ale nie udało się nam kupić biletu, bo naszym zdaniem ta strona po prostu NIE DZIALA. Nie wspominając o tym, ze nie ma możliwości wybrania na niej tego samego biletu dla kilku osób i trzeba za każdy płacić oddzielnie, o ile się Wam to oczywiście w ogóle uda  Tak czy siak okazuje się, ze z Fiumicino można dojechać do Rzymu za 2,90!

Aha! Gdyby się wam jednak nie udało kupic biletu przez internet pamietajcie, żeby kupic od razu bilety na caly przejazd, bo na Parco Leonardo nie ma ani kas ani automatow, bilety można kupic… w lodziarni w centrum handlowym, jeśli… jest ona oczywiście otwarta:)


sobota, 9 lipca 2011

11.07.09 Kiedy palio znaczy szaleństwo


Z naszej październikowej wycieczki do Toskanii szczególnie ciepło wspominamy Sienę, więc kiedy tylko nadarzyła się okazja (i nie byle jaki pretekst) zawitaliśmy tam znowu. A właściwie zawitał Michał, ale dzięki jego niesamowitym zdjeciom i barwnym opowieściom mam wrażenie, że i ja tam byłam i, że... widziałam Palio:)






Sieneńskie Palio to wyścigi konne mające średniowieczne korzenie, w których biorą udział kontrady - średniowieczne dzielnice miasta. Organizowane jest tradycyjnie dwa razy do roku: 2 lipca (Palio di Provenzano) i 16 sierpnia (Palio dell'Assunta). Obydwie daty są zwiazane z kultem maryjnym. Czasem, z okazji ważnych wydarzeń, rocznic lub gości mogą być zorganizowane dodatkowe Palia jak np. to milenijne w 2000 roku. Nazwa Palio pochodzi od głównej nagrody w zawodach, którą jest własnie palio czyli sztandar specjalnie namalowany na dane wyścigi, który zwycieska kontrada, w tym roku kontrada Gęsi, z dumą wiesza w swoim kościele. Palio odbywa siś na głównym placu Sieny – Piazza del Campo i jest finansowane wyłącznie przez miasto, dzięki czemu Palio wolne jest od banerow reklamowych. 




Przygotowania do wyscigów trwaja cały rok. Zimą konie są otaczane opieką i trenowane na pomniejszych wyscigach w innych miastach. W maju zainteresowanie zbliżającym się Palio wzrasta, bo to wtedy ogłoszone zostają kontrady, które powalczą w najbliższych zawodach. Pamietajcie, że Siena podzielona jest na 17 kontrad, ale nie wszystkie stają co roku w szranki o palio. W wyścigu bierze udział każdego roku tylko 10 kontrad: 7 tych, które nie walczyły w poprzednim roku i 3 wylosowane spośród uczestników roku poprzedniego. Wygrywa ten koń, który jako pierwszy przebiegnie trzy razy wokol Piazza di Campo zgodnie z ruchem wskazówek zegara:) Wydarzenie podniosłe i ważne, najbardziej zagorzali fani palio zajmują dobre miejsca przy barierkach już na wieczór przed wyścigiem. Wyobraziliście sobie te konie, tentent ich kopyt, kurz w powietrzu, napięcie i radość tłumu? No to teraz jeszcze do tego obrazu dodajcie fakt, ze palio trwa jakies... 3 minuty:) 3 minuty zawodow, 4 dni festy i kilka miesiecy przygotowań – oto statystyki najsłynniejszego włoskiego palio:)


Bohaterami Palio są przede wszystkim konie. Przed Palio sprawdzana jest forma koni, które biorą udział w wyścigu. Najpierw badają je weterynarze, a potem konie biegną dookoła placu w ramach sześciu prob. Jednak nie zawsze ich kondycja jest oceniona właściwie – w tym roku jeden z koni mial zawał i w Palio nie wystapil. Nie pomogłoby mu chyba nawet błogosławienstwo w kościele, bo bardzo sie zdenerwowal (każdy koń jest wprowadzany (sic!) do kościoła kontrady i otrzymuje specjalne błogosławienstwo). W konsekwencji jedna kontrada nie wzięła udzialu w Palio tylko przeszła w tradycyjnym orszaku ze sztandarami ozdobionymi kirem.  Do tego palio może się zacząć tylko wtedy, kiedy konie mają na to ochotę:) Kiedy 9 koni ustawi się przodem do canapi czyli drzwiczków powstrzymujących konie od startu, wtedy ostatni dżokej może zacząć wyścig galopem, a zadaniem specjalnej osoby o nazwie mossiere jest w odowiednim momencie uchylić te drzwiczki. W praktyce na rozpoczęcie palio można czekać bardzo długo, zdarza się, że nawet do wieczora. W wieczor poprzedzajacy Palio w kazdej kontradzie odbywa sie huczna kolacja, ktora jest kontynuowana co najmniej tydzien po Palio, w zwycieskiej kontradzie. Na zdjeciu mozecie zobaczyc tez radosne panie, ktore dbaja o to, zeby po zamknieciu bramek piach ubity na potrzeby wyscigu zostal wyczyszczony tak, zeby konie sie nie posliznely.


Ciekawsze od samego wyścigu (no chyba, że ktoś uwielbia wyścigi konne) jest pochód kontrad w renesansowych strojach. Sami zobaczcie (moze bardziej w poprzednim poscie), czyż ci sienenczycy nie wygladają jak z obrazów renesansowych malarzy? Jakby przed chwilą wyszli spod pędzla Rafaella czy da Vinci. Aż trudno w to uwierzyć, gdy na codzień widzi się tych samych ludzi w t-shirtach i jeansach;)


piątek, 8 lipca 2011

11.07.08 Pocztowka z Palio

W zeszla sobote w Sienie odbylo sie Palio. Wiele kolorow, duzo emocji... Zobaczcie zdjecia, niebawem dowiecie sie o co chodzi w tym wyscigu!
















wtorek, 5 lipca 2011

11.07.05 Rzymska wystawa o polskiej malarce

Wczoraj poszlismy na wystawe « Tamara de Lempicka, La Regina del Modernismo » w Complesso del Vittoriano w Rzymie. Niestety mozna ja ogladac tylko do 10 lipca, wiec jezeli Rzym jest w waszych najblizszych planach, to mozecie zaczac zwiedzanie wlasnie od tej wystawy. Ta najwieksza w historii retrospektywna wystawa prac polskiej artystki to zbior 80 obrazow i okolo 40 szkicow Lempickiej, jak rowniez obrazow innych Polakow z lat 20tych i 30tych minionego wieku, ktorzy mogli miec wplyw na jej tworczosc.



Lempicka jest tu przedstawiona szerokiej publicznosci jako jedna z najlepiej znanych i lubianych reprezentantek nurtu Art Deco, symbol europejskiego modernizmu poczatku XX wieku. Na wystawie zostaly zebrane jej najwieksze dziela, takie jak portrety jej corki Kizette czy akty przedstawiajace piekna Rafaele.



Poprzez wystawe mozna tez poznac lepiej sama malarke, a nie tylko jej dziela. Wszystko to dzieki wielu fortografiom, filmikom; gazetom, ktore o niej pisaly. Tamara Lempica jawi sie jako krolowa modernizmu, zarazem efemerytczna i ekscentryczna malarka jak i kobieta z krwi i kosci ze swoimi problemami i namietnosciami.


Teraz zapraszamy was na te wlasnie wystawe:) Na poczatku puszczany jest film o Lempickiej, ale niestety nie dzialala wizja, wiec nie nagrywalismy tez fonii, bo byla jakas taka wyrwana z kontekstu. Za to nagralismy krotki filmik z epoki przedstawiajacy artystke.


Na poczatku wystawy bardzo krotko i prosto wyjasnione sa techniki malarskie uzywane przez Lempicka i stanowiace owczesna awangarde.











Na koniec kilka obrazow Lempickiej. Szczegolnie ciekawa jest historia jednego z nich, ktory byl ulubionym obrazem Lepickiej i wisial u niej w domu. Bardzo dlugo myslano, ze zaginal, na szczescie po dlugich poszukiwaniach przed wystawa znalazl sie i mozna go ogladac.



Weszlismy na wystawe godzine przed jej zamknieciem. Gdyby nie to, na pewno dostalismy dluzej, bo jest co chlonac. No i ten patriotyzm... ;)